Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 23 listopada 2024 02:01
Reklama

Oszczędności straciła nawet pielęgniarka, którą Magdalena R. poznała na porodówce

Podziel się
Oceń

Oszczędności straciła nawet pielęgniarka, którą Magdalena R. poznała na porodówce

Autor: fot. B.O.

Gdzie są te wszystkie pieniądze? Pytają osoby, które łączą siły i wymieniają się informacjami po tym jak straciły swoje oszczędności na skutek namowy Magdaleny R. O to samo pyta kobieta, która odłożone dla syna pieniądze przekazała dzięki zręcznym zabiegom podającej się za komornika - Magdalenie R. O odzyskanie swoich oszczędności walczy od lat, na razie bez skutku. W dziennikarskim śledztwie, które prowadzimy wspólnie z dziennikarzami TVN Uwaga, dotarliśmy do kolejnej poszkodowanej poprzez księgi wieczyste, w których widnieje wśród wierzycieli na jednej z nieruchomości należącej do Magdaleny R. i jej męża. Zgodziła się opowiedzieć w jaki sposób poznała Magdalenę i jak R. zdobyła jej zaufanie.

"Magdalena zaczyna od luźnej przyjaźni, spotkań, jest bardzo miła i życzliwa. Poznałam ją ponieważ jestem pielęgniarką i jej dziecko leżało u nas na oddziale. Dzwoniła, żeby zapytać jak coś zrobić, bo czegoś nie wie przy dziecku. Potem podjeżdżała, żeby pokazać mi dziecko, zrobiła mnie przyszywaną ciocią. Zdobywała w taki sposób moje zaufanie. Choć to w moim przypadku zawsze było trudne, należałam do osób mało ufnych. Czasem przyjeżdżała na kawę. W jednej z rozmów opowiedziałam, że syn kończy studia, będzie się żenił. Wyczuła moment, stwierdziła, że pomoże. Powiedziała, że jest właścicielką kamienicy i że mój syn mógłby zamieszkać tam, a potem jak byłaby okazja, to ona by pozwoliła na zamianę mieszkania z kamienicy na blok"

Okazja taka pojawiła się oczywiście błyskawicznie i błyskawicznie potrzebne były pieniądze od naszej rozmówczyni. 

"Sprawdziłam w sieci, że rzeczywiście jest właścicielką kamienicy w centrum Włocławka. Ponadto mówiła, że ma hurtownie, pokazywała mi zdjęcia. Podawała się za komornika, opowiadała o zajęciach, których dokonuje. Wszystko wydawało się bardzo realne, więc przekazałam pieniądze na zamianę" - opowiada włocławianka

Kwestie mieszkaniowe przedłużały się. Kobieta była zwodzona przez 1,5 roku. W końcu zaczęła szukać informacji na temat Magdaleny R. oraz jej kancelarii komorniczej, lub kancelarii w której mogła być zatrudniona. Została odesłana do kancelarii komornika, który obecnie na ma uprawnień do wykonywania zawodu. W kancelarii dowiedziała się, że Pani R. nie jest ani pracownikiem, ani żadnym komornikiem, ale nie dowiedziała się, że jest dłużnikiem i kancelaria ta prowadzi jej sprawy.

"Ona była w bardzo bliskich kontaktach z tym obecnie już byłym włocławskim komornikiem, który potem prowadził sprawę ściągnięcia z R. mojego długu, więc nic nie odzyskałam. Wskazywałam różne możliwości ściągnięcia długu, ale ona się zaraz się o tym dowiadywała i zapobiegała temu. Nawet odbyła się fikcyjna licytacja. Dziś już wiem, że to z tego powodu, że utrzymywali ścisłe kontakty."- wspomina poszkodowana pielęgniarka

Ile pieniędzy przekazała Pani Magdalenie?

"W porównaniu z innymi to może niewiele, ale dla mnie to suma na którą muszę pracować ciężko i długo - 25 000 złotych"

Magdalena R. ma taki swój sposób, jak można przypuszczać stanowiący w przyszłości okoliczność łagodzącą, że oddaje niewielkie kwoty tych sum. Czy zwróciła Pani jakąś część?

"To było tak, że ja jej poszłam na rękę i rozłożyłam tą kwotę na raty. Spłaciła tylko jedną ratę, 2 000 zł, więc obecnie ma mi do oddania 23 000 zł."

Gdy przedstawiała się jako komornik, pokazywała dokumenty?

"Tak, ostemplowane dokumenty, tego stempla nie powinna mieć. Bywało, że mówiła, że nikomu nie powierzy dziecka, bo tylko mi ufa i prosi żeby chociaż godzinę się zaopiekować dzieckiem, bo ma zajęcie komornicze i zaraz wróci. Przychodziła nieraz z tego zajęcia komorniczego i chwaliła się pieniędzmi. Nigdy nie spotkałam takiego człowieka..."- wspomina kobieta

Do przekazania pieniędzy doszło około 10 lat temu. Nasza rozmówczyni nie zwlekała długo z powiadomieniem organów ścigania. Sprawę zgłosiła do Prokuratury, tam jej sprawę połączono z innymi. W sumie 6 osobami poszkodowanymi. Obecnie jedną z osób, której sprawa toczy się w drugiej instancji - Sądzie Okręgowym we Włocławku (na skutek apelacji Magdaleny R.). Sprawa apelacyjna jest w tym sądzie od trzech lat. W Sądzie pierwszej instancji zapadł wyrok 2 lat pozbawienia wolności. Dlaczego sprawa w Sądzie Okręgowym toczy się ta długo?

"Pani R. nie pojawiała się na sprawach, sprawy były przesuwane na kolejne terminy. Na sprawy przychodzi sobie kiedy chce, dzisiaj przynosi zwolnienie, że będzie chora jutro i to wszystko jest honorowane, a wciąż nie ma doprowadzenia, które można stosować, gdy ktoś uchyla się od stawiennictwa w sądzie. Niby nic nie posiada a jednocześnie stać ją na 2-3 adwokatów. To się wszystko ciągnie, a ona z tego korzysta. Śp. sędzia Kudelski, który ją skazał w pierwszej instancji tylko wzdychał jak kolejne osoby zeznawały jak zostały oszukane i przedstawiały dowody. Niestety w drugiej instancji dzieje się coś niepokojącego. Obecną sprawę prowadzi już trzeci sędzia" - relacjonuje poszkodowana

Z naszych ustaleń wynika, że pierwszy Sędzia się wyłączył, drugi nie zakończył sprawy przechodząc w stan spoczynku, a trzecia wyznaczona Sędzia rozpoznaje sprawę od początku. Oskarżona nie stawiała się na trzech kolejno wyznaczanych po sobie przez sędzię prowadzącą obecnie sprawę rozprawach. W końcu pojawiła na rozprawie na początku ubiegłego roku. Po tym odbyło się jeszcze kilka rozpraw. Wyrok jeszcze nie zapadł.

Decyzja o ściągnięciu pieniędzy dla poszkodowanych zapadła wcześniej stąd dane poszkodowanej w księdze wieczystej. Oszczędności włocławianki jak i innych osób są jednak trudne do odzyskania ponieważ jedna z nieruchomości należąca do Magdaleny została już zlicytowana, a na kamienicy o której mowa wpisani są inni wierzyciele. Ponadto jak informowaliśmy, Prokurator w związku ze stanem w jakim znajduje się budynek przesłał przed świętami do Sądu akt oskarżenia "o nieutrzymanie w należytym stanie technicznym budynku. Akt oskarżenia z artykułu 91a Prawa budowlanego".  

"Ona sama działała bardzo sprytnie, tak żeby nie było z czego ściągnąć długu. Nawet samochody, którymi jeździła zawsze nie były jej, a to na sąsiadkę, a to na kogoś innego. Kamienica którą ma jest obciążona długami. W Urzędzie Skarbowym, w ZUS, w innych instytucjach. Niedawno wyszło na jaw, że auto, którym obecnie porusza się małżeństwo R. jest zarejestrowany na ich syna. W świetle prawa nic nie posiada, oprócz długów. Ta pani działa legalnie, nikt nic jej nie robi, nikt jej nie zamyka. Nie mam wątpliwości, że ma rozległe znajomości, które wykorzystuje i stąd może robić co jej się podoba. Pytam z czego oni żyją z mężem? Nie wykazują dochodów, z czego żyją? Nikogo to nie zastanawia? Jeżdżą samochodami jakimi chcą. Zwykłych ludzi w kajdanki dawno by zakuli. Powtarzałam w sądzie, że u tej Pani nie ma żadnej dobrej woli zwrotu długów. Przecież na sprawach pojawia się dwóch adwokatów, takie usługi są kosztowne, mogłaby już spokojnie mnie spłacić, ale tłumaczenia pani R. są wszędzie takie same, że ona nie ma żadnych pieniędzy jest biedna i nie ma z czego oddać."  - podkreśla poszkodowana

Jak twierdzi nasza rozmówczyni 23 000 zł, to nie jedyna strata jaką poniosła przez znajomość z Magdaleną. Ucierpiało podobnie jak w przypadku pani Przybylskiej to co najcenniejsze czyli zdrowie:

"To wszystko trwa, to wszystko kosztuje. Ja już tyle wydałam na tą Panią, że już wystarczy. Na ten moment trochę się odcięłam, bo ta kobieta zabrała mi mnóstwo czasu i mojego zdrowia. Tyle mnie kosztowało zaufanie do tej osoby...

Była w międzyczasie taka sytuacja, że pewne małżeństwo miało sklep z sukienkami w Śródmieściu i na 40 000 zł, albo na 400 000 zł chciały ich naciągnąć. R. razem ze swoją sąsiadką Agnieszką, zresztą na którą też był samochód zarejestrowany, którym poruszała się Magdalena. Znajomy mnie poprosił żebym ostrzegła tych ludzi, że to oszustka. Nie chcieli uwierzyć, ale jednak nie przekazali pieniędzy i nie stracili. Prosiłam potem tą Panią, żeby zeznawała w sądzie, że Magdalena chciała ją naciągnąć i na co, ale odmówiła. Nikt nie lubi sądów, ale jak wszyscy będą tak postępować to właśnie takie osoby jak R. będą robiły co im się podoba."- podsumowała włocławianka

O Magdalenie R. powstaje kolejny program w TVN Uwaga, który na antenie stacji pojawi się jeszcze w styczniu br. Przypadki osób, które przekazały pieniądze nagłaśnialiśmy w artykułach poniżej:

1.

2. 

3.

4. 

5.

6. 

7. 

8.


Napisz komentarz

Komentarze

Olo Bambolo 08.01.2024 09:59
Mi przychodzi jeden wniosek - tyle lat ta jedna kobieta od lat gra na nosie prokuratorom i sędziom we Włocławku 🤯 WSTYDŹCIE SIĘ!!!

włocek 08.01.2024 09:32
A Sławek to tak spokojnie przyzwala na romansy Madzi? Ona dla kasy to zrobi wszystko. Dosłownie ;) sypiała z moim znajomym jeszcze kilka miesięcy temu.

JAN 08.01.2024 09:30
Włocławek jest malutki, wszyscy ich znają oni chodzą spokojnie po miasteczku? Przecież każdy wie jak ich ryje wyglądają. Nie można z nimi w końcu zrobić porządku? Nie boją się o Franka? Mi się w głowie to nie mieście, naprawdę. Pokrzywdzeni powinni wziąć sprawy w swoje ręce skoro w sądzie to tak długo idzie. Nie odpuszczajcie im, niech poniosą dotkliwe kary za te oszustwa.

Pracownik placówki 07.01.2024 21:19
Jak może funkcjonować Magda 🙈wszyscy wiedzą czy się zajmuje jest . Kiedy ona spała spokojnie ? W szkole Franka jest pośmiewiskiem 🤣🙂wyrok dostała przez nagłośnienie w włocławskich portalach , Uwaga w TVN i dostanie już niebawem jeszcze większą karę . Zrobiło się gorąco

Wlocek 07.01.2024 21:05
Znowu R... scy. Czy Magde k slawka w końcu zamkną? I synalka Szymona R. ktory teraz rezyduje w Gdyni?

Reklama
Reklama
Reklama