Dziś o godz. 14.00 na konferencji prasowej bezpartyjny kandydat na prezydenta Maciej Maciak oświadczył, że w związku z oskarżeniami jakie pojawiają się na jednym z lokalnych portali dotyczące ulotki o spalarni ( o ulotce TUTAJ ) jakoby miał być jej autorem, a także po konferencji na której Krzysztof Kukucki odniósł się do Macieja Maciaka, zaprzeczył jakoby miał być jej twórcą lub w jakikolwiek sposób stać za jej dystrybucją. Autorzy ulotki podpisali się jako "Zespół Dziennikarzy Śledczych", prawdopodobnie mając na celu zaszkodzenie w ten sposób jedynemu kandydatowi na prezydenta, który jednocześnie jest dziennikarzem. Maciej Maciak, kategorycznie zaprzeczył bezpodstawnym oskarżeniom:
"W ostatnich dniach zaistniało na terenie miasta Włocławek pewne zjawisko. Otóż niektórzy z mieszkańców, bo starałem się to jako dziennikarz i głównie w tej roli dziś chciałbym przed Państwem wystąpić, ustalić czy wszyscy dostali taką kopertę adresowaną do szanownego Pana, Pani mieszkańca z konkretnym adresem, w której to kopercie jest zawartość w postaci ulotki na papierze kredowym. Ta ulotka opisuje pewną sytuację dotyczącą pomysłu budowy spalarni odpadów w mieście Włocławek na działce, którą Pan Krzysztof Grządziel kupił od Skarbu Państwa na bardzo korzystnych zasadach. (...) Ta ulotka rozeszła się po Włocławku, no i wydaje się, że bije w interesy pana Grządziela i promowanego przez pana Grządziela Krzysztofa Kukuckiego, mojego kontrkandydata na funkcję prezydenta Włocławka. Jakiś czas było cicho, aż Krzysztof Kukucki w końcu odniósł się do tej ulotki. Krzysztof Kukucki używał bardzo kategorycznych stwierdzeń, że to paskudne, że to tam obrzydliwe kłamstwo, że mieszkańcy zostali oszukani i tak dalej, i tak dalej. Krzysztof Kukucki był pytany na konferencji co zamierza z tym faktem zrobić, mówi, że powiadomił prokuraturę, że został pomówiony i obrażony. Proszę Państwa, z tego, co ja wiem, to tego typu sprawy nie załatwia prokuratura. Ja wiem, że to fajnie brzmi, panie Krzysztofie, na konferencji prasowej, jak ktoś wywija prokuraturą, krzyczy, podam do prokuratury, prokurator się tym zajmie. No to już opinia publiczna myśli sobie, Boże, jedyny pokrzywdzony człowiek, on tu będzie ścigał przestępstwo ścigane z urzędu itd. Ja mam pytanie do Pana, Panie Krzysztofie, a propos obrzydliwych pomówień, kłamstw, fake newsów. Od kiedy to prokuratura zajmuje się prywatnymi aktami oskarżenia? To jest takie, wie Pan, dobrze by to było ludziom dotłumaczyć, bo prokuratura, z tego co wiem, zajmuje się przestępstwami ściganymi z urzędu, a nie na wniosek. Czyli takimi jak prywatny akt oskarżenia, którym to aktem oskarżenia Pan ściga ewentualnego sprawcę, który Pana obraził lub pomówił. To jest pierwsza niekonsekwencja. Ja mam prawo powątpiewać w prawdomówność Pańską i myśleć, że to Pan próbuje tutaj z ludzi zrobić idiotów. To są, proszę Pana, Pana słowa, że ktoś próbuje ulotką zrobić z ludzi idiotów."
W dalszej części konferencji Maciej Maciak przytacza przeprowadzone rozmowy z włocławianiami, którzy po zapoznaniu się z konferencją Krzysztofa Kukuckiego twierdzili, że mimo wymieniania nazwisk jasno zrozumieli że rzuca swoje podejrzenia na Macieja Maciaka oraz Marka Wojtkowskiego.
"...więc czułem się w obowiązku Państwu wytłumaczyć, dlaczego nie byłem to ja. A przede wszystkim kierując się zasadą, którą Pan Kukucki na swojej konferencji przytoczył, że ten jest sprawcą, kto największe korzyści z tego wynosi, no to ja mam, Panie Kukucki, taką teorię. To jest ta ulotka. Gdy pierwszy raz wziąłem ją do ręki, pomyślałem sobie, że to jest promocja Pana osoby i Pana Grządziela. Ładni, uśmiechnięci, z kciukami do góry, na głównym zdjęciu. Panie Kukucki, tę ulotkę robił dyletant. Wystarczyłoby tylko przekreślić to zdjęcie i mam do Pana pytanie. Dobrze Pan wie, bo Pan zaraz powie, że ja nie szanuję ludzi itd., ale większość ludzi leci po tytułach. Większość ludzi nie wczytuje się w tekst tak drobno napisany. Ja wiem, że tu są rzeczy, które obciążają Pana, Pan będzie oczywiście ścigał przez prokuraturę, to jest bardzo ciekawe, ale wiele osób, a rozmawiałem, potraktowało tę ulotkę jako kolejna promocja Pana osoby i Pana Grządziela. Poza tym jest tu mnóstwo błędów, których ja bym nie popełnił i nie sądzę, żeby popełniła ta osoba, którą Pan podejrzewa... Tu są bzdury napisane odnośnie tego, gdyby Pan został prezydentem, to że z automatu, proszę Państwa, (na ulotce tego może nie ma, ale ulotka odnosi się do pewnego wywiadu), w którym tajemniczy Waldemar opowiada bzdury jakoby po Pana przejściu na funkcję prezydenta miasta, z automatu wchodził kandydat Prawa i Sprawiedliwości. To jest kłamstwo. Fakty są następujące. Jeżeli Pan Krzysztof Kukucki zostałby prezydentem, czego sobie i Państwu nie życzę, to będą powtórnie rozpisane wybory uzupełniające. To oznacza powtórzenie kampanii wyborczej w okręgu nr 13 senackim, w którym się znajdujemy. A więc to oznacza, że będą wydane potworne kwoty pieniędzy tylko i wyłącznie dlatego, że Pan Kukucki miał teraz taki kaprys, żeby jednak zostać prezydentem. Chciał być senatorem, potem zechciał być wiceministrem, a teraz zechciał być prezydentem. Może za moment będzie chciał być europosłem. Proszę Państwa, to naraża skarb państwa, czyli nas podatników, na poważne kwoty. A co ten paszkfil nam tłumaczy? Że nie będzie powtórnych wyborów uzupełniających, że kandydat PiSu obejmie tę funkcję. A więc nie zmarnujemy publicznych pieniędzy. Kto osiągnął korzyść Panie Kukucki z tej ulotki? No niestety Pan..."
Maciej Maciak, który na co dzień prowadzi działalność publicystyczną poruszył także wątek podpisu widniejącego na ulotce:
"Proszę Państwa, tu jest na ulotce zespół dziennikarzy śledczych. Ja jestem szacunkiem dla moich kolegów, dziennikarzy z miasta i okolic, ale z dziennikarstwem śledczym najbardziej kojarzony jestem ja. Więc muszę w związku z tym się z tego wytłumaczyć. Panie Kukucki, ja mam nadzieję, że ten detektyw, bo nie sądzę, żeby to był prokurator, który będzie ustalał sprawcę tej ulotki, mam nadzieję, że jak porządny, profesjonalny detektyw weźmie pod uwagę wszystkich podejrzanych, bo w takich sytuacjach wszyscy są podejrzani. Łącznie z tym, że mogłem być to ja, mógł być to prezydent Wojtkowski, ale mógł być to też Pan, bo Pan osiąga z tego korzyści. Stwarzacie problem, poniekąd się lansując, to jest tylko oczywiście hipoteza dla detektywa, który być może nie wziął tego pod uwagę. Osiągacie korzyści poprzez lans tą ulotką, która jest bardzo niedoskonała, nie wygląda na hejt, nie wygląda na obrzydliwy hejt, naprawdę, dobrze Pan wie. I Pan jako rycerz na białym koniu, jako ten czysty, może Pan atakować, może Pan wyzywać, może Pan różne rzeczy z autorem tej ulotki wyprawiać, bo wie Pan, że nigdy nie zostanie znaleziony. Stawiam na to, że autor tej ulotki nigdy nie zostanie znaleziony. (...) We włocławskim internecie wylewa się fala różnego rodzaju obrzydliwych i rzeczywiście obrzydliwych, łącznie z groźbami pozbawienia życia. Robią to konkretne osoby, ja mam zeskanowane nazwiska, pseudonimy tych osób, niektórzy prowadzą działalności gospodarcze w naszym mieście i tutaj Pana ingerencji jako zastępcy prezydenta Wojtkowskiego, urzędnika miejskiego nigdy nie było. Przy czym naprawdę bardzo poważny hejt też tam leci na Pana. Panie Kukucki, i w sprawie poważnych hejtów, cytuję rzeczy dotyczących pobicia przez Pana rodziny, takie rzeczy wypisywane są w internecie, założenia Panu niebieskiej karty. Nie zgłasza Pan tego do organów ścigania, do tej swojej prokuratury ulubionej, a coś co de facto jest znacznie mniej Pana obciążające, tu jest nagle zgłoszenie do prokuratury, konferencje prasowe i tak dalej i tak dalej?"
Podobnie jak na poprzedniej konferencji Maciej Maciak odniósł się do hejtu w sieci, ale także do jednego z pracowników lokalnego medium:
"Proszę Państwa, brudna kampania, nieczysta kampania, żałuję, że artykuł na jednym z portali, który wisi, który to portal został sowicie opłacony, jeżeli chodzi o reklamy, z obsługą konferencyjną, nie raczy przychodzić na moje konferencje i prostować pewnego tematu, który jakobym powiesił, proszę Państwa, swój plakat, ja nie wieszam plakatów, robią to moi przyjaciele, na plakacie innego z kandydatów. Proszę Państwa, nikt nie wytłumaczył, w tym Pan Kamil, który wyjątkowo dobrze traktuje Pana Krzysztofa Kukuckiego, dziennikarz tego portalu, który ponoć tropi fejki w internecie i tak dalej, nawet, proszę Państwa, doskonale wiedzą, specjalnie dla nich nagrałem, nie sprostowali, że to był mój płot, że ten kandydat powiesił się na moim płocie. Uzgodnienie miałem z nim, bo nawet biedny nie wiedział, że się powiesił na moim płocie, ale uzgodniliśmy, że mój przesunie o 20 centymetrów, swojej koleżanki przesunie o następne 20 centymetrów i jego nazwisko się zmieści, czyli ja mu jeszcze cały czas udostępniam swój płot. I Pan Kamil z tego portalu nie raczył tego sprostować, a Pan Kamil jest wyjątkowym rycerzem Pana Krzysztofa Kukuckiego. Całe miasto wie, że biega za nimi i fotosesje mu robi i tutaj Pana Krzysztofa Kukuckiego też nie interesuje tego typu pomówienia, a ludzie w komentarzach piszą takie rzeczy, że się w głowie nie mieści. (...) Na tej konferencji mówił pan, że pana ludzie prosili, żeby pan wrócił z Warszawy. Panie Kukucki, dobrze pan wie, że wiceminister to jest koniec kariery. Dobrze pan wie, że będzie pan musiał być twarzą różnych projektów, które godzą w interes obywateli. Takich jak podatek katastralny, już pan się stał twarzą w podatku katastralnego. Proszę państwa, wiecie, co to jest podatek katastralny? Chcą nam zabrać pieniądze, tak po prostu."
Pod koniec konferencji padły szokujące informacje na temat m.in. sprzedaży budynku po Fut Wisła Bryka, a także o kupowaniu głosów wyborców:
"Wiecie Państwo, że jestem zwolennikiem odzyskiwania śmieci, surowca z tych śmieci. To nie są śmieci. W dzisiejszych czasach, jeśli nie ma pojęcia śmieci, to jest surowiec. I na tym się powinniśmy skupić. Podam przykład pewnego przedsiębiorcy, który produkował w miejscowości przyległej do Włocławka, urządzenia do sortowania, do frakcjonowania śmieci. To taka duża kapsuła, do której wrzucamy śmieci i tam te tryby mielą, mielą i tu wychodzi papier, tu wychodzi metal, tu wychodzi plastik. Mamy przesortowane śmieci. I ten przedsiębiorca chciał produkować na większą skalę, bo miał zamówienia. Potrzebował odpowiedniego obiektu. Idealnie do tego obiektu nadawała się Bryka Wisła, przy rondzie, przy ulicy Wienieckiej. Ja rozmawiałem z syndykiem. Syndyk zachowywał się, proszę Państwa, jak błazen. Mówię, panie syndyku, przecież te hale stoją. Pan ma w obowiązku zaspokoić wierzycieli. Dlaczego to wszystko stoi i dlaczego to tak jest? Zaczął mi dykteryki opowiadać. Mówię, albo on jest dziwny, albo coś tu śmierdzi. I chwilę później tę fabrykę przejął pan Krzysztof Grządziel. Dzwonię jakiś czas temu do właściciela fabryki, która produkowała te maszyny do sortowania i pytam, jak tam u Was? A senior mi mówi, a młody się zniechęcił, wyjechał do Irlandii. Ja sam tego nie pociągnę. Tak niszczycie, panie Kukucki, swoimi decyzjami, tak niszczycie przedsiębiorczość u ludzi we Włocławku. Wasze przetargi wyglądają, jakby były ustawione. Ludzie nie będą chcieli tutaj pracować, mieszkać, dorabiać się. A dla kogo to jest korzystne? Żeby to była niska płaca? No może dlatego, co prawie tysiąc ludzi zatrudnia i chce mieć tanią siłę roboczą. Może to o to chodzi. Powiem Państwu więcej. Chcecie rządów Krzysztofa Kukuckiego? Panie Krzysztofie, jak ja bym chciał pana obrażać, jak ja bym chciał pana niszczyć, to ja bym powiedział o panu Popielarzu, który zwrócił się do nas po wyborach z pretensjami, że pan, który mu obiecał, że załatwi mu gratyfikację za to, że zbierał na pana głosy w wyborach, a pan się tam migał. Ja nie wierzyłem, panie Krzysztofie. Wzięliśmy pana Popielarza do naszego studia, włączyliśmy kamery, kazaliśmy mu się uwiarygodnić, żeby zadzwonił do pana. Na kilku kamerach, w stereo i w kolorze, na głośnomówiącym telefonie. Obiecał pan, że powstaje nowa inicjatywa, chodziło o MBM, i tam pan w ramach wdzięczności załatwi mu posadę kierowcy. Pamięta pan, spotkaliśmy się pod Tesco. Opowiedziałem panu o tej sytuacji. Pan się wyparł, jak dziś na tej konferencji, pan się wyparł. Ale gdy powiedziałem w szczegółach, co mu pan opowiedział i o całej sytuacji, wtedy pan mnie złamał. Powiedział pan, "to niech pan z tym robi, co pan chce". I wtedy postanowiłem panu nie zrobić krzywdy, aczkolwiek powinienem jako porządny dziennikarz, ale uznałem, że pana złamałem, że pana zmusiłem do bycia porządnym człowiekiem...."
Kolejną szokująca informacja dotyczyła jednego z przedsiębiorców:
"Chcecie mieć prezydenta, który będzie dusił przedsiębiorczość? Na ulicy Piwnej człowiek kupił nieruchomość. Zamierza tam wybudować apartamentowiec, bloki. Potrzebujemy, tak? To za rządów prezydenta Wojtkowskiego przychodzi do niego Krzysztof Kukucki i mówi, żeby ten przedsiębiorca połowę działki na drogę przeznaczył. Proszę Państwa, człowiek zaplanował sobie budowę takiej, a nie innej nieruchomości, bo mógł, a przychodzi zastępca i mówi, bo my chcemy bulwary przesuwać. Tak się składa, że następna nieruchomość to już jest nieruchomość pana Grządziela. Może tak chodzi o uatrakcyjnienie nieruchomości, którą pan Grządziel kupił jako fabrykę. Rzecz, którą potrzebujemy w upadającym mieście. My tu nie potrzebujemy, panie Krzysztofie, panowie Krzysztofowie, jednej tylko fabryki z jednym właścicielem. My potrzebujemy wielu fabryk z wieloma właścicielami, żeby nie było zmowy, żeby nie było kliki. I pan przychodzi do tego przedsiębiorcy i go terroryzuje, że on musi połowę swojej działki oddać, żeby autostrada do nieruchomości pana Grządziela była kontynuowana. Proszę państwa, takiej prezydentury chcecie? To nie jest przypadek, że gdy na ulicy Wiejskiej, na nieruchomości pana Grządziela powstają domki dla ludzi zamożnych, to nagle mamy cały wysyp inwestycji, tam w tym lesie, na końcu ulicy Wiejskiej sadzą setki krzewów. Oni tam zrobili park niemal. Nagle się przebijają drogą od Michelina, żeby skomunikować dobrze ten fertel ziemi. Miasto, które zawsze wywłaszcza przeważnie inwestycje, jest wywłaszczone pod inwestycje pana Grządziela i oddajemy pętlę autobusową. A za jego kolegi prezydenta Pałuckiego pamiętamy, jaka była afera, że pan Grządziel wziął sobie Włocławski Teren. Była afera. Jak to się skończyło? Bo sobie po prostu przesunął granicę. Przecież to nawet Pałucki nie chciał do tego dopuścić. Ja boję się, że pan Krzysztof Kukucki, gdy zostanie prezydentem, to pan Grządziel już po wszystko będzie sobie ręce wyciągał w naszym mieście. Tu pozostaje tylko po prostu wyjechać stąd. I te słodkie pana pierdolety na ostatniej konferencji mnie nie przekonują, bo ja wiem jak jest. W ogóle nie nadaje się pan do tego, żeby być prezydentem. I proszę nie mydlić ludziom oczu. Proszę państwa, spalarnia to jest ostateczność. Spalą nas, naszą przyszłość...- zakończył konferencję Maciej Maciak, kandydat bezpartyjny na prezydenta Włocławka
Całość konferencji poniżej:
Napisz komentarz
Komentarze