W sobotę w południe na ul. Wolność doszło do nietypowego zdarzenia. Jadący towarowym autem Iveco kierowca zahaczył o krzywo rosnące drzewo/konar i zniszczył skrzynię ładunkową swojego pojazdu. Co więcej metalowa konstrukcja uszkodziła przejeżdżające obok auto osobowe.
"41-letni kierujący pojazdem Iveco zahaczył skrzynią ładunkową o gałąź, a następnie metalowy element konstrukcji uszkodził przejeżdżający pojazd Volvo. Za spowodowanie zdarzenia kierowca Iveco ukarany został mandatem karnym."- poinformowała rzecznik KMP nadkom. Joanna Seligowska-Ostatek
O to aby drzewa rosnące w pasie drogowym nie stanowiły potencjalnego zagrożenia dla kierowców powinna dbać gmina. Portfel i auto kierowcy Iveco stały się jednak ofiarą zaniedbań, które niestety spotkać można na każdym przysłowiowym kroku we Włocławku. Na to samo drzewo przed laty zwracał uwagę jednej ze swoich interwencji, jeszcze jako dziennikarz, były kandydat na prezydenta miasta, Maciej Maciak. Zapytaliśmy go dziś o komentarz do tej sytuacji, którą przewidział.
"Myślę, że kierowca nawet nie zdaje sobie sprawy, że padł ofiarą zaniedbania rządzących Włocławkiem. Myślę, że nawet jako nieświadomy wyborca mógł głosować na tych, którzy spowodowali mu to nieszczęście. Jako dziennikarz byłej telewizji CW24tv nagłaśniałem takie przypadki. O dziwo, nawet prowadziłem kilka lat temu interwencję dotyczącą właśnie tego drzewa. Wielu wydawało się to oszołomstwem z mojej strony. Spotkałem się z taką oceną mojego zaangażowania w sprawy zwykłych ludzi. Politycy, których ci ludzie wybierają są winni tych wielotysięcznych strat, a ci wyborcy tego - że ponoszą konsekwencje finansowe własnych wyborów. Konar tego krzywego drzewa zamaskowany listowiem zniszczył już kilka aut towarowych. Przez ulicę Wolność przejeżdża wiele takich aut do firm znajdujących się na ulicy Spółdzielczej. Myślę, że straty spowodowane tą pułapką można liczyć w dziesiątki tysięcy złotych. Dlatego startowałem w wyborach w 2018 i 2024 roku na funkcje prezydenta miasta, by pokazać, że życie w mieście może wyglądać normalnie. Nie udało się a więc niech mieszkańcy rozbijają sobie auta o zamaskowane konary, niech ich gryzą meszki, które dla rządzących sa problemem nie do przeskoczenia (potrafią oni tylko co roku opryskiwać nas kancerogenną chemią, a efektu brak) i niech się dzieje wiele innych patologii skoro jako wyborcy nie potrafimy zauważyć prawdziwego oszołomstwa."
Kierowca powinien rozważyć pozwanie gminy o odszkodowanie. Gdy, po zimie kierowcy urywali felgi i przebijali koła o ostre krawędzie ogromnych dziur w jezdni niejednokrotnie uzyskiwali zwrot kosztów za naprawę auta. O stan jezdni dba gmina, jak jest każdy widzi, ale dopóki będziemy tolerować bylejakość - nic się nie zmieni. O odstajacy konar na drzewie jak widać na zdjęciach auta zahaczały niejednokrotnie.
Napisz komentarz
Komentarze