Na początku wywiadu chciałabym, abyś przedstawiła się naszym czytelnikom. Kim jest Kinga Boruczkowska – zarówno jako pisarka, jak i osoba prywatna?
Mam trzydzieści lat, pochodzę z Włocławka i od prawie roku, jestem szczęśliwą mężatką. Uwielbiam jesień, kawę z mlekiem i dużą ilością cukru. Kocham czytać, ale jeszcze bardziej tworzyć nowe, niesamowite historie, w których często nie oszczędzam swoich bohaterów. Uwielbiam muzykę filmową, która bardzo często towarzyszy mi podczas pisania i podcasty kryminalne, którymi raczę się przed snem. Jestem kobietą pełną poczucia humoru, zawsze otwartą na ludzi.
Twoja książka „Do Zobaczenia Jutro” osiągnęła duży sukces i znalazła się na listach bestsellerów w Empiku. Jakie to uczucie, gdy widzisz swoją książkę w czołówce sprzedaży?
Wspaniałe, zwłaszcza w moim przypadku. Jeżeli mam być szczera mam małą wiarę w siebie, dlatego zazwyczaj sobie umniejszam. Kiedy więc zobaczyłam, że moja książka przez pewien czas utrzymywała się, jako hit empiku, praktycznie wyskoczyło mi serce. Jestem niemiłosiernie wdzięczna moim czytelnikom za wsparcie i docenienie mojej twórczości. Mam też nadzieję, że tych hitów i bestsellerów jeszcze kilka będzie.
„Do zobaczenia jutro” porusza niezwykle bolesny temat traumy po stracie siostry bliźniaczki w strzelaninie. Co skłoniło Cię do podjęcia tak trudnego tematu i jak wyglądał Twój proces przygotowań, by opisać tak delikatne doświadczenie w autentyczny sposób? Czy konsultowałaś się z ekspertami w dziedzinie psychologii traumy?
Prawdę mówiąc z nikim się nie konsultowałam w tej kwestii. Całą gamę emocji, którą zawarłam w swojej powieści, wzięłam po prostu z życia. Wszyscy choć raz w życiu musieliśmy przejść przez proces żałoby i uporać się ze stratą. Dodatkowo zależało mi na stworzeniu historii, która tym razem nie będzie głupiutką komedią romantyczną, ale prawdziwą emocjonalną bombą. Wiele czytałam o szkolnych strzelaninach, oglądałam filmy dokumentalne i wywiady z rodzinami ofiar. Bałam się, że nie opiszę tego wszystkiego na czym mi zależało, a ostatecznie okazało się, że sama scena strzelaniny jest uwielbiana przez moich czytelników, co napawa mnie ogromną dumą. Jeżeli chodzi o sam wątek depresji, to ja nigdy tego nie ukrywałam, że sama borykam się z tą chorobą od wielu lat. Wiem, jakim paskudztwem jest ten stan niemocy i niechęci do wszystkiego i jak ciężko jest z tym walczyć. Zależało mi na tym, aby ta historia była wsparciem, dla osób borykających się z tą chorobą i tych, którzy stracili kogoś bliskiego i nie mogą sobie z tym poradzić. Nie jesteście sami kochani, ale nie wolno nam się poddać! Wreszcie i dla nas wzejdzie słońce.
W „Do zobaczenia jutro” Leah trafia do psychologa Noah, który stosuje niekonwencjonalne metody. Czy uważasz, że literatura młodzieżowa powinna częściej poruszać temat psychoterapii i zdrowia psychicznego? Czy w ten sposób chciałaś zwrócić uwagę na społeczne tabu związane z korzystaniem z pomocy psychologicznej?
Jak najbardziej tak, choć przyznam szczerze, że wiele moich koleżanek autorek, coraz częściej zwraca uwagę, na problemy psychiczne młodzieży i bardzo mnie to cieszy. Nie bójmy się mówić o tym, że coś nas dręczy, że sobie nie radzimy i potrzebujemy pomocy. Korzystajmy z niej, psycholog i psychiatra to człowiek, jak każdy inny. Tu też apel do rodziców… Nie ignorujcie swoich dzieci, kiedy proszą o pomoc albo kiedy dostrzegacie zmiany w ich zachowaniu. Reagujcie i wspierajcie, bo jesteście ich pierwszą linią pomocy.
Jako autorka, która zdobyła popularność na Wattpadzie, a teraz wydaje książki drukowane, jak oceniasz różnice między pisaniem dla społeczności internetowej a tradycyjnym wydawnictwem? Czy w procesie tworzenia książki dla wydawnictwa musiałaś zmienić swój styl lub podejście do fabuły?
Publikowałam na Wattpadzie, aby dowiedzieć się, czy moja historia kogoś zainteresuje. Zazwyczaj tak jest, że kilka miłych komentarzy motywuje, do dalszego działania. Udało się i z pomocą czytelników z każdym tygodniem, książka zdobywała większy rozgłos. Wydawnictwo, nie wymagało ode mnie zmiany stylu i fabuły. Poprawialiśmy błędy i zwracaliśmy uwagę na nieścisłości, ale nie ingerowali w mój tekst.
Piszesz o bohaterkach, które często borykają się z trudnymi emocjami, ale zawsze zachowują poczucie humoru. Skąd czerpiesz inspirację do kreowania tak złożonych i nieidealnych postaci? Czy w Twoich bohaterkach odnajdujesz elementy samej siebie?
Tak, jak wspomniałam wcześniej, to samo życie. Inspirację na bohaterów czerpię z podpatrzonych zachowań moich bliskich. Alice ze słodkiej rewolucji, miała bardzo dużo moich cech, Lana także. Natomiast Leah, z mojej najnowszej książki, jest całkowitym przeciwieństwem moich dwóch pierwszych postaci.
Twoje poprzednie książki, „Słodka rewolucja” i „Słodka nienawiść”, to pikantne romanse, natomiast „Do zobaczenia jutro” to powieść o znacznie poważniejszych emocjach. Czy uważasz, że Twój styl i sposób opowiadania historii ewoluował w czasie? Jakie nowe wyzwania postawiła przed Tobą praca nad tą powieścią?
Zdecydowanie tak. Wiem już, jakie historie pisze mi się najlepiej i o dziwo są to te, w których jest masa akcji i emocji. Mój styl pisania polepsza się (mam nadzieję) z każdą kolejną książką. Wciąż się czegoś uczę, bo to nie jest tak, że usiądę i napiszę, co mi ślina na język przyniesie. To dziesiątki godzin reserchu i masa notatek, ale kocham to i bardzo chciałabym móc utrzymywać się tylko z pisania.
Temat szkolnych strzelanin, który pojawia się w „Do zobaczenia jutro”, jest szczególnie bolesny i aktualny w kontekście wydarzeń na świecie. Czy w książce chciałaś przedstawić nie tylko indywidualną tragedię Leah, ale też szerszy obraz tego, jak takie wydarzenia wpływają na społeczności?
Przeraża mnie, to co dzieje się na świecie i owszem, poniekąd chciałam zwrócić uwagę na te wydarzenia. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, że puszczam dziecko do szkoły, a ono już z niej nie wraca. Miejsce, w którym powinniśmy przyswajać wiedzę, nierzadko dla wielu staje się cmentarzyskiem. Moja historia, to tylko fikcja, ale dla tych wszystkich ludzi w Ameryce i Serbii, szkolna strzelanina stała się rzeczywistością. To bardzo przykre i nie powinno mieć miejsca.
Jako autorka młodzieżowych powieści obyczajowych, jakie wartości uważasz za najważniejsze do przekazania młodszym czytelnikom? Czy literatura ma Twoim zdaniem obowiązek kształtować młodych ludzi, czy powinna być raczej formą rozrywki?
A dlaczego nie może być i tym, i tym? Czytanie poszerza słownictwo, kreuje wyobraźnie, odpręża i bawi. Najważniejsze jest to, aby każdy czytał to, na co ma ochotę, ale też z rozsądkiem. Oczywistym jest, że trzynastolatka, nie powinna sięgać po książki, dla szesnastolatków, bo na to przyjdzie czas. Te ograniczenia na książkach po coś w końcu są.
Tworzenie literatury to często balansowanie między fikcją a rzeczywistością. Jak odnajdujesz granice między tymi dwoma światami w swojej twórczości? Czy kiedykolwiek czujesz, że realne problemy mogą stać się zbyt trudne do przekształcenia w fikcyjną opowieść?
Zdecydowanie, zwłaszcza momenty, które są bardzo emocjonalne. Najlepszym przykładem, jest właśnie pisanie kontynuacji „Do zobaczenia jutro”. Bardzo długo nie mogłam zebrać się do pisania, niejednokrotnie czułam ogromne przygnębienie albo kończyłam pisanie płaczem. Miałam dni, kiedy dosłownie nie miałam na nic siły, bo tak właśnie oddziaływała na mnie ta historia. Czasem po prostu tak jest, że za bardzo zżywam się z postaciami, albo wczuwam w historię i przeżywam wszystko, co moje postacie. Nie uważam jednak, aby to było coś złego, mnie to dodatkowo napędza i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że włożyłam w daną powieść całe serducho.
Pracujesz już nad nową książką lub czy masz już zamysł o czym napiszesz co warto poruszyć i czy będzie bardzo się różnić od poprzednich?
Przede mną redakcja kolejnego tomu „Do zobaczenia” ponieważ jest to dylogia. Kiedy skończę powoli skupię się na pisaniu kolejnej historii i mogę zdradzić tylko tyle, że będzie równie piękna, co bolesna. Opierać się ona będzie na chorobie genetycznej, która bardzo utrudnia życie. Podczas przygotowywania się do tematu, kontaktowałam się z osobą, która cierpi na tę chorobę, ale jeszcze masa pracy przede mną. Muszę wszystko dopracować, zanim usiądę do pisania, ale gwarantuję, że jest na co czekać.
Przewidujesz promocję książki we Włocławku? Spotkanie w bibliotece, szkole czy księgarni? Możemy zaprosić już teraz na takie spotkanie gdzie można będzie nabyć książkę z autografem?
Najbliższe spotkanie autorskie mam w Poznaniu, z okazji nocy księgarń. Jeżeli ktoś ma ochotę, to już 4 października o godzinie 18:00 będzie można mnie złapać w księgarni „Choć pogadać books” w Poznaniu. Jeżeli chodzi o spotkanie we Włocławku, to na razie czekam za odpowiedzią, czy uda się coś zorganizować.
Mam nadzieję, że w mieście autorki znajdzie się odpowiednie wsparcie i pomoc w promocji. Proszę daj znać kiedy, zaprosimy Czytelników.
Dziękuję, że podzieliłaś się nie tylko swoją twórczością, ale również osobistymi przeżyciami.
Dziękuję
Napisz komentarz
Komentarze