W piątek rano po osiedlu Kazimierza Wielkiego spacerowały dwa łosie, łosza oraz łoszak. Zwierzęta wzbudziły duże zainteresowanie idących do pracy mieszkańców Włocławka. Aby dopilnować bezpieczeństwa samych łosi oraz ludzi, na miejsce zostały wezwane służby.
Niestety dla młodszego ze zwierząt wyprawa zakończyła się tragicznie. Łoszak został potrącony przez samochód, a następnie uśpiony. O sprawie obszernie informowała Fundacja MONDO CANE – Inspektorat Włocławek, która skrytykowała działania służb.
"SM przybyła na miejsce. Wezwano także lekarza weterynarii i pracowników schroniska dla zwierząt, którzy dysponowali – uwaga!! - chwytakiem... Chwytak na łosia? Wspólnie rozpoczęto akcje, która miała na celu !! BEZPIECZNIE pomóc zwierzętom w przemieszczeniu poza tereny miejskie. Zwierzęta zostały zagonione na teren dawnej jednostki wojskowej, za Pałacem Bursztynowym. Wyglądało na to, że sytuacja została opanowana. Niestety. To co się potem wydarzyło, wywołało oburzenie mieszkańców. Spłoszone zwierzęta zaczęły w panice uciekać. Łosza opuściła teren i zniknęła, zaś spanikowany malec wpadł pod koła jadącego auta, które prowadziła kobieta. Na szczęście nic się jej nie stało, natomiast maluch próbował jeszcze uciekać. Finalnie zatrzymał się na ogrodzeniu. Żył!! Czy otrzymał pomoc? Nie!! Lek. wet. uczestniczący w całym przedstawieniu, skazał zwierzę na śmierć. Jak twierdzą świadkowie, bez oględzin. (...) Odszedł skulony pod siatką. Jego zwłoki nie zostały nawet zabezpieczone. Leżały dość długo, zaś niedaleko ciała leżała strzykawka z igłą, przeznaczona do usypiania zwierząt na odległość. Jak widać na załączonym foto, strzykawka nie była pusta. Teraz należałoby zadać pytanie władzom miasta, organom prowadzącym akcję, włącznie z panem weterynarzem, czy aby mają świadomość swej nieudolności? Czy aby mają świadomość tego, że sami sprowokowali zagrożenie w ruchu drogowym, w którym mogła zginąć kobieta? Czy mają świadomość tego, że z ich winy młody, który powinien być bezpieczny ze swoją matką, stracił życie? Czy mają świadomość, że odpady medyczne winny być zabezpieczone w odpowiedni sposób, inaczej są zagrożeniem dla otoczenia, dzieci, zwierząt domowych." - czytamy na facebooku Fundacji MONDO CANE – Inspektorat Włocławek
https://www.facebook.com/share/p/19Tn392xKL/ - link do postu fundacji
Zwróciliśmy się do Straży Miejskiej, by uzyskać jej stanowisko w tej sprawie. Otrzymaliśmy obszerną informację przedstawiającą działania strażników w piątkowy poranek. Zgłoszenie dotyczące łosi przemieszczających się ulicą Reymonta wpłynęło o godzinie 6:30.
"Wysłany na miejsce patrol zlokalizował zwierzęta na ulicy P.C.K. Dyżurny Straży Miejskiej o zaistniałej sytuacji telefonicznie powiadomił pracownika Schroniska dla Zwierząt. Pracownik schroniska poinformował, że telefonicznie powiadomi lekarza weterynarii o zdarzeniu z łosiami. Po chwili na miejsce przyjechał patrol policji oraz pracownik Schroniska dla Zwierząt. Wspólnie zabezpieczano teren nieruchomości, na której przebywały zwierzęta." - informuje Dariusz Rębiałkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej
Następnie Dyżurny Straży Miejskiej o sytuacji poinformował Dyrektora Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Włocławek, łowczego oraz Dyrektora Wydziału Nadzoru Właścicielskiego i Gospodarki Komunalnej.
O godzinie 7:30 na miejsce przyjechał lekarz weterynarii i rozpoczął kierowanie akcją.
"Po chwili wypłoszone przez lekarza weterynarii zwierzęta wybiegły z posesji i udały się w stronę Parku Łokietka, następnie dotarły do ulicy Saperskiej. Strażnicy miejscy wraz z policjantami kontynuowali zabezpieczenie przemieszczania się zwierząt mając na uwadze bezpieczeństwo osób postronnych i ruch pojazdów na trasie przemieszczania się łosi. Lekarz weterynarii podjął decyzję, żeby łosie zostały zagnane na teren po byłej jednostce wojskowej u zbiegu ulic Barskiej i Wojskowej, gdzie zwierzęta miały pozostać do godzin wieczornych. Na tym czynności służbowe zostały zakończone i wszystkie będące na miejscu służby odjechały. Swoje działania zakończył również znajdujący na miejscu patrol Straży Miejskiej." - wyjaśnia Dariusz Rębiałkowski
O godzinie 9:25 do Dyżurnego Straży Miejskiej wpłynęło kolejne zgłoszenie dotyczące łosi. Wynikało z niego, że młodsze zwierzę opuściło ogrodzony teren i przemieszcza się ulicą Barską. Strażnicy udali się na miejsce, by zabezpieczyć teren.
"Na miejsce ponownie przybyli pracownicy Schroniska dla Zwierząt oraz lekarz weterynarii, który zdecydował, żeby zwierzę należy uśpić. Zwierzę w tym czasie znajdowało się na terenie niezabudowanej nieruchomości z garażami. Strażnicy miejscy zabezpieczali teren nieruchomości od strony ulicy Barskiej. Dwa pierwsze strzały okazały się nieskuteczne, powiodła się trzecia próba trafienia zwierzęcia. W pewnej chwili zwierzę przeskoczyło przez ogrodzenie posesji, na której się znajdowało i znalazło się na terenie sąsiedniej nieruchomości, z której wybiegło się wprost na ulicę Wojskową bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd. Strażnicy dobiegli do ulicy Wojskowej, jednak łoś był już po kolizji w wyniku, której doznał urazu tylnej kończyny. W związku z tą sytuacją lekarz weterynarii podjął decyzję o uśpieniu zwierzęcia." powiedział Dariusz Rębiałkowski
Około godziny 11:00 łoszak został uśpiony. Martwe zwierzę zostało zabrane przez pracowników Saniko.
Próbowaliśmy skontaktować się Powiatowym Lekarzem Weterynarii, ale prowadzi obecnie działania terenowe. Będziemy próbowali skontaktować się później, by przedstawić stanowisko tej jednostki.
Nagranie ze spaceru łosi ulicami miasta publikowaliśmy na Portalu Włocławek w piątek po południu poniżej nagranie
Napisz komentarz
Komentarze