Przez lata słyszeliśmy o tym, że tama w Siarzewie to inwestycja kluczowa dla regionu i całej Polski. Politycy, w ostatnich latach głównie Anna Gembicka z PiS, zapewniali, że wszystko jest na dobrej drodze – projekty, konsultacje, decyzje. Werble biły, sukces był ogłaszany, a lokalni mieszkańcy mieli już niemal widzieć gotową budowlę. Co mamy dziś? Kolejny raz – nic.
Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska uchylił właśnie decyzję środowiskową z 2017 roku, która była fundamentem realizacji inwestycji. Co więcej, odmówił wydania nowych uwarunkowań środowiskowych. Innymi słowy, tama w Siarzewie została skutecznie zablokowana. I choć temat tej inwestycji ciągnie się już ponad dekadę, a pomysł ponad 20 lat nie widać końca przeciągających się procedur...
Obietnice, które kończą się fiaskiem
Posłanka Anna Gembicka od dawna brylowała na tym temacie. Organizowała konferencje, zbierała podpisy, podkreślała, jak wielkim sukcesem będzie budowa stopnia wodnego w Siarzewie. W październiku 2023 roku z dumą ogłosiła, że rząd przyjął program „Zagospodarowanie Dolnej Wisły”, który zakładał budowę tamy. To miał być ogromny krok naprzód, jak się okazuje, był to krok… w miejscu. Przypomnijmy cytaty:
"Cieszę się, że moje działania przynoszą rezultaty. W ciągu ostatnich kilku miesięcy spotykałam się z premierem Mateuszem Morawieckim i ministrem Markiem Gróbarczykiem, aby rozmawiać o realizacji stopnia wodnego w Siarzewie. Przyjęcie Programu Wieloletniego dotyczącego budowy stopnia wodnego w Siarzewie i przeznaczenie na to 7,5 mld zł, to wielki sukces dla naszego regionu."- czytamy wypowiedź Anny Gembickiej w Gazecie Pomorskiej z 25.08.2023
Wzór na polityczne fiasko
Historia tamy w Siarzewie to modelowy przykład politycznych obietnic bez pokrycia. Najpierw głośne zapowiedzi i ogłaszanie sukcesów, potem przeciągające się postępowania administracyjne, aż wreszcie kolejny raz inwestycja trafia do kosza. I choć posłanka Gembicka i inni politycy PiS chętnie fotografowali się w Siarzewie, czy na tamie we Włocławku, czy dziś wyjaśnią mieszkańcom, dlaczego przez tyle lat nie udało się doprowadzić sprawy do końca?
Co dalej?
Inwestycja za 7,5 miliarda złotych miała zapewnić bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, rozwój żeglugi i produkcję energii odnawialnej. Brzmi pięknie, ale rzeczywistość skrzeczy. Budowa tamy to nie tylko wyzwanie techniczne, ale i ekologiczne. Decyzja Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska pokazuje, że problemy środowiskowe są tu na tyle poważne, że inwestycja, mimo politycznych zapowiedzi, nie ma szans na realizację. W praktyce realizacja projektu w obecnej formie upada. Czy zostaną przygotowane nowe dokumenty, nowe projekty i nowe decyzje? Czas pokaże
Napisz komentarz
Komentarze