W środowy poranek przechadzających się wzdłuż lubieńskiego jeziora Kaczawka spacerowiczów, zaszokował widok setek tysięcy martwych ryb unoszących się na powierzchni wody. Malowniczy akwen znajduje się na tyłach cmentarza i obecnie nie jest tak uczęszczany jak w niedalekiej przeszłości, gdy z kąpieli w nim korzystały zarówno dzieci jak i dorośli. Popularne było także amatorskie wędkarstwo, które obecnie nieco zanika ze względu na okalającą jezioro bujną roślinność. Kilka mostków jednak, cały czas wykorzystywanych jest przez wędkarzy, choć raczej było, bo... kto chciałby zjeść zatrute mięso szczupaka czy okonia?
Od kilku lat Kaczawka przestaje być atrakcją dla amatorów kąpieli oraz smakoszy ryb śródlądowych bowiem powstała nieopodal miejska oczyszczalnia ścieków, z której mogą się wydostawać do jeziora toksyczne odpady. Widać je gołym okiem w rowie biegnącym wprost do jeziora, a smród brei w nim zalegającej nie pozwala zaczerpnąć oddechu. To dziwne, gdyż takie obiekty jak oczyszczalnie ścieków powinny mieć zamknięte obiegi, z których do rzek i jezior w założeniu wypływać ma tylko oczyszczona woda.
MIESZKAŃCY ZGŁASZALI - BURMISTRZ NIE WIDZIAŁ PROBLEMU
Od kilku lat mieszkańcy Lubienia Kujawskiego wielokrotnie zgłaszali swoje obawy o jakość zrzucanych ścieków z feralnej oczyszczalni do samego burmistrza Marka Wilińskiego. Ten (jak twierdzą mieszkańcy) uspokajał lub nie reagował... Do dziś, gdy tony śniętych ryb pokryły znaczną część brzegu jeziora od strony miejskiej oczyszczalni.
We wcześniej wspomnianym rowie widać świeże ślady po zrzucie śmierdzącej substancji. Gmina powiadomiła regionalny WIOŚ (Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska), którego urzędnicy w godzinach porannych pobrali próbki wody do celów badawczych. W oczekiwaniu na analizę kontroli WIOŚ skontaktowaliśmy się z panem burmistrzem, aby wyjaśnić tę niepokojącą sytuację, która może wpłynąć nie tylko na zdrowie lub życie mieszkańców, ale i na ruch turystyczny, bowiem Lubień Kujawski słynie z malowniczego położenia.
BURMISTRZ - PRZYCZYN MOŻE BYĆ WIELE NP. SKAŻENIE CHEMICZNE!
Burmistrz Marek Wiliński przyznaje, że nie wyklucza zanieczyszczenia jeziora przez zarządzaną przez siebie oczyszczalnię. To dziwne, bowiem chwilę później już twierdzi, że "wylot wód z oczyszczalni jest za jeziorem, a nie przed jeziorem", a trwająca obecnie przebudowa oczyszczalni ma nie mieć wpływu na jej obecne funkcjonowanie. Jaką funkcję zatem spełnia wspomniany wcześniej rów z mętną substancją wiodący do jeziora OD PRZODU? Burmistrz sugeruje też możliwy "połów za pomocą prądu" lub "brak tlenu w wodzie". Te potencjalne przyczyny katastrofy jaką widać gołym okiem są raczej nieprawdopodobne bowiem przy kłusownictwie za pomocą prądu możliwy jest tylko miejscowy paraliż ryb a te zalegają na odcinku 100-200 metrów zniesione wiatrem z połowy powierzchni jeziora. Brak tlenu zaś objawiałby się stopniowym pojawianiem się coraz większych ryb na powierzchni i trwał przez szereg dni. Każdy gatunek i wielkość ryby posiada różny metabolizm. Na Kaczawce różne gatunki ryb o różnych rozmiarach wypłynęły na powierzchnię w tym samym momencie.
UWAŻAJCIE NA DZIECI! BURMISTRZ NIE WYTYCZYŁ STREFY ZAGROŻENIA!
Pomimo tego, iż burmistrz nie wyklucza skażenia chemicznego w jeziorze, to nie podjął działań mających na celu ostrzeżenia potencjalnych wędkarzy lub osób pragnących kąpieli w jak by nie było jeszcze upalnym sezonie urlopowym. Na dwukrotne pytanie dziennikarza "czy wytyczył strefę wokół jeziora" w telefonie zapadała kilkusekundowa cisza, po której oznajmiał, że jezioro jest w zarządzie Spółki WODY POLSKIE i sugerując wielki wysiłek oświadczył, że "kordonu wokół jeziora nie robiliśmy".
NIE PRZYCZEPIONO NAWET NA DRZEWACH KILKU KARTEK Z OSTRZEŻENIEM!!!
Link do filmu obrazującego skalę zjawiska TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze