Czy w perspektywie kilku lat zauważyliście widoczne gołym okiem zmiany na osiedlach i klatkach schodowych swoich bloków? Czy wyglądają one lepiej, a fundusz remontowy wykorzystywany jest w prawidłowy sposób? To zasługa Łukasza Zbonikowskiego i jego pracy nad ustawami w sejmie. Z posłem porozmawialiśmy o konkretnych zmianach w prawie, które ułatwiły życie milionów Polaków.
Praca Łukasza Zbonikowskiego w Sejmie to przede wszystkim pozytywne zmiany dla Polaków, które zaczęły się już wiele lat temu.
Tak, rok 2005 to ważna data w moim życiu, która zaważyła na mojej przyszłości. Decyzją Polaków zostałem posłem RP, co dało mi możliwość pracy skupionej na poprawie ich życia. Od początku zacząłem ciężko pracować, bo zdawałem sobie sprawę z tego, z czym moi rodacy mogą mieć największy problem. Zacząłem od reformowania spółdzielni mieszkaniowych, bo wiedziałem, że tym zwyczajnie trzeba się zająć. Sam mieszkam w spółdzielni, znam problemy tej formy budownictwa, widziałem patologie oraz znałem rozwiązania tych problemów. Ponadto to był ogromnie ważny problem społeczny bo w zasobach spółdzielni mieszkaniowych żyje ok 11 mln Polaków.
Spółdzielnie mieszkaniowe i prawo z nimi związane było dla wielu Polaków czymś niezwykle skomplikowanym.
Owszem i dlatego chciałem to zmienić będąc posłem. Podczas mojej pierwszej kadencji w Sejmie pracowałem nad zmianami, które miały zmienić życie Polaków. Pragnąłem, aby czuli oni, że nie są tylko lokatorami - czynszownikami, ale mają też prawo do decydowania o swojej najbliższej okolicy. Najważniejszy jest przecież dach nad głową i istota własności. Polacy latami regularnie płacili należne kwoty, a nie mieli absolutnie nic do powiedzenia, jeśli chodzi o wydawanie zebranych funduszy. To należało zmienić.
Temat mieszkań to chyba pierwsza Pana inicjatywa w sejmie.
Pierwsza tak istotna, od której zacząłem prace dla Polaków. Chciałem, żeby nikt nie musiał martwić się o własne cztery kąty i żeby spokojnie wracał do domu wiedząc, że jego mieszkanie i jego najbliższa okolica jest w dobrych rękach. Dzięki większości parlamentarnej, PiS w 2007 roku przegłosował ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych mojego projektu, która dawała wreszcie rewolucyjny impuls do zmian właścicielskich. Uwłaszczyliśmy członków spółdzielni za przysłowiową złotówkę. Ludzie, którzy mieli mieszkania w spółdzielniach mieszkaniowych zostawali wreszcie za niewielkie kwoty właścicielami, a to jest niezbędnie potrzebne do tego, aby naprawić sytuacje panujące w spółdzielniach mieszkaniowych. Właścicielami spółdzielni naprawdę stali się członkowie a nie prezesi.
Dlaczego jest to tak istotne?
To proste, chodzi o to, żeby właściciele, czyli lokatorzy czuli się tam dobrze i byli komfortowo obsługiwani przez pracowników, jakimi są prezesi, rady nadzorcze, administracja itp. Do tamtej pory nie wyglądało to tak różowo. Zazwyczaj prezesi uważali się za właścicieli spółdzielni, panów i władców, a lokatorzy, którzy regularnie opłacali czynsze nie mogli się doczekać remontów, które są im zwyczajnie należne. Lokatorzy muszą bezwzględnie decydować o tym, na co idą ich pieniądze i w jakim zakresie są wydawane a przede wszystkim o tym wiedzieć!
Czy właśnie dlatego, w pierwszej kadencji skupił się Pan między innymi na Funduszu Remontowym?
Oczywiście. To między innymi dzięki mojej pracy Fundusz Remontowy jest dziś zupełnie jawny. Zmiany są widoczne gołym okiem. Można powiedzieć zmieniłem oblicze naszych osiedli. Wszystkie bloki są już ocieplone i otynkowane szlachetnymi kolorowymi tynkami. Klatki schodowe na osiedlach nie wyglądają już tak, jak kiedyś. Są na bieżąco remontowane i malowane. Wbrew pozorom ma to ogromny wpływ na zadowolenie mieszkańców. Dużo lepiej wchodzić do czystego i zadbanego mieszkania, w którym spędzamy większość swojego życia, przez wyremontowaną, świeżą i czystą klatkę schodową. Spółdzielnie teraz urządzają także nowe chodniki i parkingi oraz place zabaw.
Czy ustawa rozwiązuje wszystkie problemy?
Niestety nie, wiele spraw nadal musimy poprawić, a kwestie ostateczne są często dyskutowane, opiniowane i głosowane podczas pracach Senatu. Chcę mieć wpływ na to, jakie ustawy tworzymy, bo wiem, czego potrzebują między innymi włocławianie. Znam ich zresztą doskonale i wiem, jak im pomóc. Spotykamy się na co dzień na ulicach miasta, w sklepie, kościele i przede wszystkim dużo rozmawiamy. Po to tworzy się mądre prawo, żeby poprawiało życie nas wszystkich. 13 października spotkajmy się zatem przy urnach i znów zagłosujmy na lepszą Polskę. Wyborcy wiedzą, że nie zawiodę.
Dziękuję za rozmowę.
Napisz komentarz
Komentarze