Stan Wisły utrzymuje się na dramatycznie niskim poziomie. Jak informuje Państwowy Instytut Badawczy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, wczoraj (21.04) na wysokości Włocławka stan ten wynosił zaledwie 137 cm. Rzut oka wystarczy aby zobaczyć odsłoniętą betonową konstrukcję bulwarów, przebijającą z wody roślinność oraz kamieniste dno rzeki. Do stanu „normalności” brakuje w tej chwili około 1,5 metra wody, a sytuacja wygląda podobnie na terenie niemal całego kraju. Wszędzie notowany jest stan niski z niewielkimi odchyleniami. Stan rzek odzwierciedla sytuację hydrologiczną całego kraju, a wnioski płynące z tych obserwacji są wysoce niepokojące. Czeka nasz susza, być może największa od kilku lat.
„Ten stan nie jest naturalny. Taka sytuacja miała już miejsce na Wiśle rok temu, a już od jakiś 5 lat mamy do czynienia z niżówką hydrologiczną na początku okresu letniego. A taka sytuacja powinna mieć miejsce w okresie końca lata czy początku jesieni. Ta niżówka pogłębia się, jest to konsekwencja poprzedniego roku oraz konsekwencja ciepłej zimy.” – informuje nas Paweł Staniszewski z Państwowego Instytutu Badawczego IMGW
Na stan rzek największy wpływ ma przebiegu okresu zimowego w górach na południu kraju. Opady w Polsce centralnej mają znaczenie już dużo mniejsze. Na poziom rzek i wód gruntowych składają się także okresy pozimowych roztopów. A tych jak wiemy nie było w tym roku praktycznie wcale. Dlatego prognozy są pesymistyczne.
„Prognozy są mało pozytywne bo w najbliższych dniach będzie nieco padać, opady kilku milimetrowe, ale to wszystko. W najbliżej przyszłości jakiś większych opadów, które poprawiłyby sytuację nie widać. (…) Jest szacunek, że może w maju coś się zmieni. W zeszłym roku był mocne opady, maj był chłodny i bardzo wilgotny, wówczas wezbranie przyszło. Poziomy na rzekach były ostrzegawcze, ale to poprawiło sytuację tylko na miesiąc.” – dodaje Paweł Staniszewski, Państwowy Instytut Badawczy IMGW
Mocne opady deszczu mogą poprawić sytuację na krótki okres czasu. Lecz do jej pełnej stabilizacji potrzeba ciągłych i regularnych opadów deszczu na przestrzeni kilku miesięcy. Za chwilę rozpocznie się moment rozkwitu wegetacji i sezonu rolniczego co jeszcze bardziej przyczyni się do deficytu wodnego. Od czasu powodzi, które nawiedziły nasz kraj w 2010 roku, niemal wszystkie kolejne lata są suche. Wyjątek stanowił rok 2017. Przez cały ten okres deficyt opadowy się pogłębia.
„Za tydzień po raz pierwszy zaczynamy przedstawiać ostrzeżenia meteorologiczne jako susze. Wcześniej tego nie robiliśmy ale zmieniło się prawo wodne i jesteśmy do tego zobligowani. Prowadzimy konsultacje jakie części rzek lub zlewnie miałyby być objęte suszą hydrologiczną. Praktycznie cała Polska, największe rzeki w Polsce, oprócz Pomorza, takie ostrzeżenia otrzymają.” – Paweł Staniszewski, Państwowy Instytut Badawczy IMGW
Odpowiednia gospodarka wodna, także na poziomie gospodarstw domowych, może nico zmniejszyć skalę problemu, lecz deficyt wodny jest w tej chwil tak duży, że suszy nie unikniemy z pewnością. Od jesieni zeszłego roku tworzone są prognozy długoterminowe, które trafiają miedzy innymi na ręce premiera. Tegoroczna susza może okazać się najgorszą od kilkudziesięciu lat.
Napisz komentarz
Komentarze