Zjawisko kłusownictwa choć ma niewielką skalę w Polsce istnieje. Mimo, że częściej w mediach słyszymy o kłusownictwie na wodach, zwierzęta skłusowane w lasach wcale nie są rzadkością. Co gorsza, kłusownicy zdaniem leśników zakładają coraz okrutniejsze narzędzia w których zwierzęta giną w mękach.
Wczoraj, pani Kasia, spacerująca po lesie wraz z dziećmi w okolicach Starego Witoszyna, natknęła się na martwego koziołka. Przy bliższym przyjrzeniu się zwierzęciu spostrzegła, że nie padło ono w sposób naturalny. Na jego szyi opleciony był wnyk. Bulwersującą sytuację kobieta zgłosiła służbom.
"Ta sytuacja miała miejsce wczoraj lub przedwczoraj. Sprawa została skierowana na Policję i ona ją prowadzi. [...] Problem z kłusownictwem, jeśli chodzi o wnyki, mamy od dosyć dawna. W minionym roku zostały ujawnione 2 osoby dopuszczające się takich czynów." - informuje Mieczysław Olewnik z Nadleśnictwa Włocławek
Miejmy nadzieję, że osoba, bądź osoby odpowiedzialne za zastawienie wnyków zostaną szybko ujawnione i pociągnięte do odpowiedzialności. O rozwoju sprawy będziemy Państwa informować na bieżąco. Za kłusownictwo grozi kara grzywny oraz do 5 lat pozbawienia wolności.
Napisz komentarz
Komentarze