Czwartek przyniósł Włocławkowi kolejną deklarację startu w wyborach samorządowych. Tym razem ogłosił to ruch Kukiz'15. Osobą mającą być kandydatem na prezydencki fotel okazał się Dariusz Grudziecki, o którym włocławska opinia publiczna wcześniej nie słyszała.
Do dnia wyborów zostało zaledwie 56 dni, więc trudno się spodziewać, aby człowiek ten był w stanie w tak krótkim czasie przekonać do siebie wyborców. Czasy gdy w ostatniej chwili niczym królik z kapelusza jakiś kandydat był w stanie porwać tłum dawno minęły. Sam ruch w trakcie ostatnich lat we Włocławku też niczym szczególnym się nie wyróżnił. Zatem czwartkowa konferencja mogła nam co nieco wyjaśnić...
Na wstępie wprowadzający kandydata poseł okręgu toruńskiego Paweł Szramka podkreślił, iż został on wybrany "oddolnie", a po zakończeniu 7 minutowej prezentacji podkreśliła to także pani stojąca obok.
Pan Grudziecki zaczął autoprezentację dość niefortunnie, gdyż jego rozedrgany głos przypomniał dziennikarzom znanego niegdyś piosenkarza Demisa Russosa. Gdy amplituda dźwięków wydobywających się z gardła stała się zbyt wysoka - kandydata po prostu zatkało za co przeprosił stwierdzając:
"Przepraszam, nie mam wprawy w wystąpieniach, więc troszeczkę głos mi się łamie..."
Mniejsza jednak o styl wypowiedzi choć to ważne przy takim stanowisku jak prezydent stutysięcznego miasta. Jaki jest jego program wyborczy?
"Jeeeżelii chhhoodzi ooo mój program do... dla Włocławka - zacznę od stanu obecnego..."
I dowiedzieliśmy się, że:
"We Włocławku, w obecnej kadencji najpierw rządziła koalicja PIS-PO. Później stworzyła się koalicja PIS-SLD..."
Problem w tym , że '"w obecnej kadencji" nie zarządzała Włocławkiem koalicja PiS-SLD, ale patronujący panu Grudzieckiemu poseł z Brodnicy był chyba niezbyt zorientowany w sprawach naszego miasta aby tę błędną informację skorygować. Nikt się nie zorientował, a reszta zebranych czekała na zapowiedziany program.
Zamiast programu usłyszeliśmy, że Włocławek jest miastem zadłużonym (nowość?) i że
"po byłych jednostkach wojskowych powstają różne budynki" (!)
Takie wnioski można wyciągnąć tylko w przypadku gdy nie jest się mieszkańcem miasta lub jeżeli jest się kompletnym lokalnym ignorantem.
Na terenie po byłej jednostce w ciągu ostatnich lat nie powstał i nie powstaje żaden budynek! - można odnieść wrażenie, że wypowiedź była promocją działalności radnego SLD Krzysztofa Grządziela, który kupił po skrajnie niskiej cenie teren jednostki przy Żytniej i - intensywnie go zagospodarowuje. Ta laurka dla radnego SLD nijak się miała do zapowiadanego wcześniej programu, ale w dalszej części wypowiedzi też trudno było się go doszukać. Za to dowiedzieliśmy się, że we włocławskim Wydziale Komunikacji UM można czekać trzy godziny aby
"dostać się do okienka".
- Nic nowego proszę Pana!
Nowość pojawiła się sekundę później gdy kandydat stwierdził, iż te okienka z wydziału:
"...wyglądają jak z czasów PRL albo z głębokiego eee socjalizmu"
Ten kolejny z serii lapsus popełniony przez kandydata nie rokuje mu silnego poparcia. Przecież każdy zdaje sobie sprawę z tego, że PRL i socjalizm (nawet ten "głęboki") to jedno i to samo więc co oznaczało słowo "albo"? Na dodatek wg pana Dariusza "kwitującego obecne władze" wygląd okienek jest efektem działalności obecnej władzy!
To pomieszanie z poplątaniem w efekcie końcowym nie przyniosło odpowiedzi w kwestii programu wyborczego, którego prezentację zapowiedział na początku wypowiedzi. No chyba, że chodziło mu o "pełną jawność w funkcjonowaniu samorządu i inwestycji", ale tego nie wypowiedział...
Napisz komentarz
Komentarze