Od ubiegłego roku osoby ubiegające się o przedłużenie lub przyznanie stopnia niepełnosprawności nie są badane przez lekarzy orzeczników na tak zwanej komisji. Orzeczenia wydawane są zaocznie, to pokłosie obostrzeń wprowadzonych przez rząd. Oznacza to, że stan zdrowia chorego oceniany jest na podstawie wypisów ze szpitali i opinii lekarskich - czyli dostarczonych przez chorego dokumentów leczenia. To utrudnia rzeczowy ogląd sytuacji i jak się okazuje w praktyce, rodzi poważne problemy dla chorych. Przykładem chybionej decyzji jest sprawa Pani Danuty, której córka przeciwko decyzji Wojewódzkiego Zespołu d/s Orzekania o Niepełnosprawności wytoczyła sprawę w sądzie. Pani Danuta (59 lat) poważnie zachorowała w 2020 roku, choć dwa lata wcześniej pojawiały się już pierwsze symptomy nieuleczalnej choroby.
"Mama mdlała, była coraz słabsza. Chodziła do różnych lekarzy, prywatnie, na kasę chorych, miała konsultacje online, ale lekarze nie potrafili rozpoznać choroby dopóki nie trafiła do lekarza w Kowalu. Tu lekarka zaczęła przypuszczać, że to stwardnienie rozsiane i skierowała mamę do szpitala we Włocławku. Trafiła tam w czerwcu i leżała tydzień. Po wyjściu ze szpitala było coraz gorzej. Upadała, źle się czuła, pojawiły się dolegliwości ze strony ruchowej, mowy, oddychania. Zdecydowaliśmy się na wizytę u specjalisty z Bydgoszczy, który skierował mamę do Szpitala Wojskowego w Bydgoszczy. Po przeprowadzeniu badań poznaliśmy diagnozę - stwardnienie boczne zanikowe"- wspomina córka, p. Natalia
Stwardnienie boczne zanikowe, ma charakter postępujący. Stopniowo ogranicza samodzielne poruszanie się, tworzy niedowłady mięśni kończyn i tułowia, ogranicza komunikację z otoczeniem. Powoduje zaburzenia mowy oraz z czasem uniemożliwia naturalny sposób połykania. Wraz z postępem choroby rozwija się także niewydolność mięśni oddechowych. Pani Danuta jest książkowym przykładem rozwoju choroby. Obecnie nie chodzi o własnych siłach, choroba zmusiła ją do poruszaniu się na wózku. Wcześniej Pani Danuta leczyła się na miastenię (schorzenie nerowowo-mięśniowe utrudniające codzienne funkcjonowanie) z tego też powodu miała orzeczony stopień niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym. Taki stopień niepełnosprawności przyznaje się osobom, które mają naruszoną sprawność organizmu, ale generalnie mogą samodzielnie funkcjonować. W przypadku Pani Danuty stało się to już na obecnym etapie niemożliwe. Ponieważ rehabilitacja oraz leki wymagają czasu i nakładów finansowych, córka wystąpiła w imieniu mamy o przyznanie znacznego stopnia niepełnosprawności (tu zalicza się osoby wymagające długotrwałej opieki i pomocy, niezdolne do pracy, wymagające sprzętu specjalistycznego np. wózek inwalidzki)
"Ze względu na miastenię Powiatowy Zespół ds. Orzekania zakwalifikował mamę do umiarkowanego stopnia, ale z powodu bardzo szybko postępującej choroby i nowej diagnozy ze szpitala klinicznego z Bydgoszczy odwołaliśmy się do WZO w Bydgoszczy. Dosłaliśmy też nową dokumentację. Chcieliśmy, aby mamie przyznano pierwszą grupę, bo jest w tym momencie niezdolna do samodzielnej egzystencji. Wojewódzki Zespół ds. Orzekania w Bydgoszczy utrzymał jednak drugą grupę, myjemy mamę, ona już nawet nie mówi, komunikuje się z nami pisząc..."- mówi Pani Natalia załamującym głosem
Z obszernej dokumentacji medycznej, jaką przysłała córka Pani Danuty wynika, jasno, że stan zdrowia Pani Danuty jest poważny. Lekarze jasno określili jednostkę chorobową, jaką jest stwardnienie zanikowe boczne oraz opisali objawy, o których mówi Pani Natalia. Nie przekonało to jednak lekarzy orzeczników (którzy decyzję wydali zaocznie).
"Moja mama rentę ma KRUS-owską, tysiąc złotych, raz w tygodniu dojeżdżamy do neurologopedy, leki dojazdy to wszystko kosztuje. Zdecydowaliśmy się sprowadzić dla mamy lek z zagranicy, który podobno pozwala spowolnić chorobę. Kosztuje 28 tysięcy. Zamówiliśmy go, ale żeby zapłacić tata sprzedał ziemię. Dom jest nieprzystosowany do osoby z wózkiem, bardzo nam ciężko i jeszcze kłody pod nogi z orzeczeniem. Wynajęliśmy prawnika, sprawa trafiła do sądu, może tu uzyskamy sprawiedliwość"
Orzeczenie o stopniu znacznym uprawnia m.in do pobierania zasiłku pielęgnacyjnego, przysługują również ulgi i uprawnienia, bez których opieka nad osobą niezdolną do samodzielnej egzystencji jest kosztowna i trudna. Panią Danutę Krzyżanowską w sądzie reprezentuje mecenas Ireneusz Gdak, na jakim etapie jest obecnie sprawa?
"Tryb zaoczny wydawania orzeczeń o stopniu niepełnosprawności został dopuszczony do stosowania w związku z zagrożeniem wynikającym z COVID19. Przed epidemią koronawirusa był stosowany w ściśle określonych przypadkach i nie było odstępstw aby uznaniowo wydawać orzeczenia zaocznie. Sytuacja obecna z pewnością nie jest korzystna dla mojej mandantki i innych osób mających problemy z samodzielną egzystencją. Mam jednak nadzieję, że wniesione odwołanie do Sądu Rejonowego we Włocławku będzie skuteczne i Pani Danuta uzyska ulgi i uprawnienia należne osobom niezdolnym do samodzielnej egzystencji."
Niestety historia Pani Danuty to nie odosobniony przypadek. W mediach wciąż pojawiają się informacje o "cudownych ozdrowieniach" schorowanych ludzi przez lekarzy orzeczników.
Napisz komentarz
Komentarze