Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 5 grudnia 2024 03:38
Reklama

Dawna miłość zardzewiała?

Podziel się
Oceń

Czyli o potyczkach na linii Wojtkowski/Kuźniewicz
Dawna miłość zardzewiała?

Dla spodziewających się już od kilku lat wojny pomiędzy radnym Sejmiku, byłym prezesem MPEC Jackiem Kuźniewiczem a obecnie urzędującym prezydentem Markiem Wojtkowskim obecne wydarzenia nie są zaskoczeniem. Od dłuższego już czasu obaj panowie oznajmiali wszem i wobec, że boczą się na siebie a każdy z nich twierdził żeby ten drugi "lepiej nie zadzierał".

Po odwołaniu przez radę nadzorczą pana Jacka z funkcji prezesa MPEC wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Niemal na drugi dzień pan Kuźniewicz na konferencji zwołanej w najbardziej publicznym miejscu Włocławka wymienił cały szereg wad obecnego prezydenta. Trudno myśleć inaczej niż tak, że był to odwet za odwołanie, a winą za to pan Jacek obarczył prezydenta Wojtkowskiego a nie radę,  która de facto tę decyzję podjęła.

Niemal błyskawicznie nowym prezesem został powołany dotychczasowy zastępca pana Wojtkowskiego - Jarosław Najberg i zaczął jak się domyślamy "nowe porządki"

Efektem porządkowania po byłym prezesie było zlikwidowanie drzwi otwieranych na specjalną kartę, a kto takowej nie posiadał nie mógł się dostać do korytarza wiodącego do biur na pierwszym piętrze budynku MPEC a przede wszystkim do sekretariatu i co najważniejsze gabinetu samego prezesa.

Szybko, bo w kilkadziesiąt godzin po zniesieniu blokady z możliwości swobodnego dostępu do elitarnego korytarza skorzystał zwolniony prezes Kuźniewicz i "odwiedził" swój były zakład pracy, co doprowadziło do wydania oświadczenia przez zarząd spółki:
Szanowni Państwo,

"W miniony piątek 31 sierpnia w siedzibie Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej doszło do sytuacji skandalicznej i bezprecedensowej, wymagającej stanowczej reakcji ze strony Zarządu spółki. Do części biurowca MPEC dostępnej pracownikom oraz umówionym wcześniej kontrahentom wtargnął były prezes Jacek Kuźniewicz. Formalnie powodem jego wizyty było rozliczenie się z karty płatniczej, jednak wykorzystał ten pretekst do awanturniczego zachowania. Poziom wypowiedzi wobec obecnych pracowników MPEC przekraczał normy przyzwoitości i z szacunku dla mieszkańców Włocławka nie nadaje się do publicznego cytowania. Można by oczywiście pominąć milczeniem te emocjonalne tyrady będące efektem postępującej frustracji Jacka Kuźniewicza, jednak jako że mamy do czynienia ze spółką komunalną, z pracownikami zachowującymi prawo do swojej godności, należy się stanowczo przeciwstawić tym praktykom charakterystycznym raczej dla osobników z marginesu społecznego, niż dla ludzi pełniących funkcje publiczne. Pierwszą decyzją nowego zarządu MPEC było zniesienie blokad z drzwi prowadzących do sekretariatu prezesa spółki oraz kierownictwa MPEC. Za czasów Jacka Kuźniewicza owa część biurowca była traktowana jak zamknięta twierdza, a pracownicy musieli przejść upokarzającą procedurę, żeby dotrzeć do bizantyjskiego gabinetu prezesa. To już przeszłość, po zmianie Zarządu zbędne, drogie błyskotki zostały usunięte, a pracownicy znów są traktowani z należytym szacunkiem. Niestety, przykład postępowania Kuźniewicza dowodzi, że nie wszyscy szanują otwartość i dobrą wolę. Stąd niezbędne było poinformowanie ochrony, by zdecydowanie reagowała na kolejne próby wtargnięcia do MPEC przez byłego prezesa i zwyczajnie nie wpuszczała intruza do zakładu. Od piątku prawnicy spółki analizują zapis monitoringu dokumentujący wtargnięcie Kuźniewicza do biurowca, prowadzone są również rozmowy ze świadkami tego bulwersującego zdarzenia. Część pracowników przyznaje, że prezes kieruje insynuacje wobec nich również drogą mailową, co jest szczególnie bulwersujące biorąc pod uwagę niedawną zależność służbową. Wszystkie te sygnały poddawane są teraz gruntownej analizie, tak, by zawiadomienie do organów ścigania o naruszeniu spokoju pracowników i groźbach było dobrze udokumentowane. Mieszkańców Włocławka oraz pracowników i kontrahentów MPEC chcę zapewnić, że polityka otwartości i transparentności spółki, tak obca mojemu poprzednikowi, będzie kontynuowana, i jeden incydent jej nie przekreśli"

Z oświadczenia możemy wywnioskować, że były prezes zachował się jak osoba niezrównoważona. W związku z tym nadarzyła się okazja aby ripostować! Pan Kuźniewicz oświadczył:

"Jeżeli takie oświadczenie zostało wysłane, ja sprawę skieruję do organów ścigania, bo to są, to są zagrywki, które, które są poniżej pasa. To pokazuje poziom tych ludzi, którzy tam w tej chwili objęli stanowiska, poziom pana prezesa. Jeżeli do takich numerów mówiąc w skrócie ucieka się obecny zarząd, rozumiem, że inspirowany... (zdanie niedokończone). Ja współczuję panu Najbergowi, bo pewnie pan prezes Najberg w miesiącu listopadzie będzie byłym prezesem MPECu i trzeba będzie również popatrzeć w jaki sposób zarządzał SANIKO, w jaki sposób tam dokonywał różnych posunięć i dlaczego SANIKO jest w takiej, w takiej,  w takiej kondycji finansowej w jakiej jest dzisiaj bowiem główna odpowiedzialność za to jest właśnie pana prezesa Najberga i też trzeba się będzie temu przyjrzeć. Tak jak mówiłem na konferencji zaraz po moim odwołaniu - będą puszczane różnego rodzaju "BĄKI" i tak dalej na mój temat... O! to oświadczenie jest tego najlepszym przykładem... Oczywiście jest skorelowane z konferencją prasową dzisiejszą po to aby odwrócić uwagę, po to żeby znowu mnie ośmieszać. No to jest jak powiedziałem: ta skala tego "JADU" i tej nienawiści w tej chwili wytoczona przeciwko mnie dokładnie o tym świadczy, że jestem groźnym przeciwnikiem dla pana prezydenta. Ale proszę się nie bać! Ja nie gryzę, jestem normalnym człowiekiem, niech pan prezydent się nie boi i niech się uśmiecha, pan prezes Najberg niech wyluzuje, niech trochę melisy się napije i zajmie się zarządzaniem spółką a nie gierkami politycznymi... I teraz jeszcze jedna rzecz na koniec tego wątku, też odwołująca się do wiarygodności pana prezydenta. Pan prezydent wielokrotnie podkreślał, że nie pozwoli angażować instytucji miejskich w kampanię wyborczą. A jak to się ma do tego, że sekretarka pana prezydenta założyła komitet wyborczy a on sam go poparł? Jak to się ma do tego, że pan prezes Najberg publicznie opowiada, że będzie kandydował na burmistrza Brześcia - to jak to się ma zajmując funkcje publiczne do tego typu stwierdzeń pana prezydenta? Wiarygodność "ZERO"! WIĘC PANIE MARKU! DAJMY JUŻ NAPRAWDĘ SPOKÓJ Z PANEM!"

Gdy wypowiedziane słowa z rozżalonych ust Jacka Kuźniewicza dotarły do prezydenta Wojtkowskiego mógł on je odebrać jako przesłanie typu "ty mienia nie rugaj, ty mienia nie boisa" (rus: nie ruszaj mnie i się dogadajmy) gdyż ewidentnie w pierwszej części oświadczenia pan Kuźniewicz pokazuje siłę, a już nieco później zachęca prezydenta do zakopania topora wojennego...

Lecz co na to były zastępca pana Wojtkowskiego, a obecny prezes MPEC? Wszak pan Kuźniewicz zapowiedział jego "koniec" we Włocławku i wyznaczył nawet jego datę? O tym zapewne przekonamy się w kolejnej odsłonie tej tragifarsy przedwyborczej gdyż Jarosław Najberg znany jest z tego, że jest człowiekiem konsekwentnym i ma do dyspozycji wszystkie dokumenty podpisywane przez swojego poprzednika. Tak czy owak ten spór powoduje, że nazwiska całej trójki powtarzane są tuż przed wyborami i utrwalają się w świadomości elektoratu...


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama