Dziś Anwil Włocławek zmierzył się na własnym parkiecie z Asseco Arką Gdynia. Przed spotkaniem obu ekip Rottweilery zanotowały passę sześciu zwycięstw z rzędu. Ostatniej porażki podopieczni trenera Frasunkiewicza doznali 11 grudnia ubiegłego roku, gdy musieli uznać wyższość Spójni Stargard w meczu wyjazdowym. Poprzednie ligowe spotkanie między Anwilem a Arką zakończyło się zwycięstwem włocławian 78:83. To jednak już historia. Początek dzisiejszego meczu był bardzo zacięty. włocławianie wyszli na prowadzenie, jednak ostatecznie w końcówce pierwszej kwarty celniej rzucali goście. W drugiej kwarcie sytuacja nie uległa zmianie i Rottweilery schodziły na przerwę tracąc do rywala 4 punkty. Najlepiej dla Anwilu punktował Jonah Mathews, który do przerwy zaliczył 11 oczek. Do tego dołożył 4 zbiórki. Po przerwie gra Anwilu się nie poprawiła. Nadal przytrafiały się zawodnikom trenera Frasunkiewicza proste błędy. Mimo kolejnych punktów Mathews'a oraz "trójki" Bell'a Arka utrzymywała przewagę. W Hali Mistrzów zaczęło pachnieć niespodzianką. W pewnym momencie Anwil tracił do rywali aż 13 punktów. Po trzeciej kwarcie Arka wygrywała dwunastoma punktami.Minuty uciekały, a włocławianie wciąż razili nie skutecznością. W drugiej części ostatniej kwarty niesieni dopingiem kibiców zawodnicy Anwilu ruszyli do odrabiania strat. Rottweilerom udało się doskoczyć na trzy punkty, przewaga gości topniała, ale czasu było coraz mniej. Pod koniec czwartej kwarty gdynianianie ponownie wyszli na 10 punktów przewagi. 72:82 - taki rezultat ostatecznie znalazł się na tablicy wyników.
Napisz komentarz
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Bądź pierwszy, dodaj swój komentarz.
Napisz komentarz
Komentarze