Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 listopada 2024 06:44
Reklama

12-latka uciekła z domu, błagała sąsiadów na kolanach, żeby nie oddawać jej pod opiekę ojca, wolała dom dziecka

Podziel się
Oceń

12-latka uciekła z domu, błagała sąsiadów na kolanach, żeby nie oddawać jej pod opiekę ojca, wolała dom dziecka

O historii Kopciuszka dziewczynki z miejscowości oddalonej od Włocławka o 30 kilometrów pisaliśmy po raz pierwszy w kwietniu 2021 roku. Artykuł można przeczytać TUTAJ. Przydomek dziewczynka uzyskała w szkole, ze względu na swój trudny los. Tekst powstał wówczas na prośbę rodziców dzieci, którzy skontaktowali się z naszą redakcją prosząc o opisanie histori w nadziei, że publikacja wpłynie na zwrócenie uwagi odpowiednich instytucji...

Resztki śniegu zalegające na polach, zimny wiatr, gdzieniegdzie zabudowania. Krajobraz ponury, smutny, zwłaszcza teraz zimą. W środku wsi wykopy, trudno stwierdzić co tam kopią, ale głębokie rowy nadają jakiejś dodatkowej nostalgii całej miejscowości. Centrum  towarzyskie jak w każdej małej społeczności-  sklep i remiza OSP. Pod sklepem tradycyjnie, panowie żywo dyskutujący na jakiś temat. Mijamy remizę, sklep, i jedziemy pod wskazany adres, do domu, do którego przez te smutne pola, wykopy i wszechobecne błoto biegła przed dwoma tygodniami 12-letnia dziewczynka szukając pomocy.

Maja (imię zmienione przez redakcję) wbiegła do domu sąsiadki pod koniec stycznia. Jak później się okazuje, planowała swoją ucieczkę, wyczekiwana okazja nadarzyła się w piątek. Dziewczynka miała na sobie jak relacjonują nasze rozmówczynie męską kurtkę, różne, dziurawe skarpetki, była ubrudzona, jak się okazało od ziemi na której się kładła i wykopów do których wpadła... 

"Rozmawiałam z mamą, gdy nagle przez okno zobaczyłam, że ktoś wchodzi do nas przez ogrodzenie - to metalowa siatka, z ostrymi końcami. Byliśmy bardzo zaskoczeni, gdy w drzwiach pojawiła się Maja" - relacjonuje dorastająca córka naszej rozmówczyni

Maja powiedziała, że chce do mamy. Sąsiadka, była jednak zorientowana w sytuacji 12-latki, wiedziała, że opiekę nad Mają sprawuje ojciec i jego partnerka. Zapytała ją czy jej ojciec wie, gdzie Maja teraz jest.

"Powiedzieliśmy, że będziemy musieli powiadomić jej ojca, nie może tak po prostu u nas zostać. Mama Mai, ma przyznane widzenia raz w miesiącu. Mieszka w województwie śląskim, nie mogła się nagle pojawić "

Maja jednak na wzmiankę o powrocie do domu zaprotestowała i zaczęła opowiadać, dlaczego uciekła.

"Wszyscy płakaliśmy, gdy opowiadała co działo się w domu. Nie wiem jak można tak poniewierać dziecko, pewnie więcej powie dopiero mamie, widać że dużo jeszcze w sobie kryje. Maja była pilnowana, zarówno przez dzieci partnerki ojca jak i przez nią samą. Te jednak wyjechały, na ferie. Maja została w domu razem z najmłodszym dzieckiem. Wyczekała moment nieuwagi partnerki ojca i biegła do nas co tchu. Wzięła pod uwagę także fakt, że może nas nie zastać w domu. Twierdziła, że wówczas schowałaby się do budynków gospodarczych (gdzie nie jest ciepło) i czekała na nasz powrót. Jej determinacja była ogromna, opowiadała, że tak bała się, że ojciec z partnerką ją znajdą, że biegła przez pola, a gdy nieopodal przejeżdżał przez drogę samochód, kładła się na tej zimnej mokrej ziemi. Chowała się za drzewami, potem wspięła się przez siatkę i wbiegła do naszego domu. Pokonała około 3 km przez pola. Po drodze wpadła też w wykopy."- opowiada mama koleżanki z klasy Mai

Po tym co opowiedziała Maja, rodzina zdecydowała się powiadomić policję. W tym samym czasie ojciec dziecka również zadzwonił na policję, twierdząc, że dziecko zostało uprowadzone. Gdy policjanci dowiedzieli się, gdzie przebywa 12-latka udali się pod wskazany adres w towarzystwie ojca Mai. 

"Gdy Maja dostrzegła, że przy bramie stoi policja z ojcem wybuchła płaczem. Zaczęła błagać na kolanach, żebyśmy nie oddawali jej pod opiekę ojca i jego partnerki. Nie mogliśmy pozwolić, aby wszedł do domu. Maja zareagowała tak zdecydowanie, nie podlegało wątpliwości, trzeba obronić ją przed ojcem! Stanęłam w drzwiach, powiedziałam, że policja może wejść, ale bez ojca. Ten zaczął mnie przepychać, wywiązała się szarpanina. Zareagowali policjanci. Został na zewnątrz"

Rodzina wytłumaczyła wcześniej Mai, że jeżeli nie powie policjantom tego, co powiedziała im, wróci do ojca. Musi jeszcze raz wszystko opowiedzieć. 

"Maja opowiedziała jak od miesięcy sypiała na kocu, na zimnych kafelkach w kuchni, gdy zasłużyła dostawała materac, jak partnerka ojca szarpała ją, potrafiła przeciągnąć ją za włosy z jednego pomieszczenia do drugiego. Ma przez to uraz ucha, bo kolczyk zaplątał się jej raz we włosy, gdy tak była wleczona. Dzieci partnerki ojca, wyzywały Maję od "brudasów", "śmierdzieli". Jedzenie w domu to też historia, wszystko na wydział. W ostatnich dniach Maja była jeszcze gorzej traktowana, z dnia na dzień, ponieważ rozpoczęły się ferie, nie chodziła do szkoły, było więcej okazji do znęcania się, a ponadto nauczyciele w razie czego nie mogliby zauważyć żadnych śladów na ciele. Hamulce puściły." 

Podczas, gdy Maja rozmawiała z policją jej ociec "walił w okna domu i wykrzykiwał imię dziecka". W opinii sąsiadki, była to próba zastraszenia dziecka, aby nic nie mówiło. Maja znalazła jednak w sobie odwagę by opowiedzieć wystarczająco dużo.

"Policjanci powiedzieli, że Maja nie może zostać pod naszą opieką, bo nie jesteśmy rodziną. Zaproponowali powrót do ojca do czasu aż dojedzie matka, lub odwiezienie do całodobowej placówki opiekuńczo – wychowawczej. Maja zdecydowanie wybrała pobyt w placówce. To utwierdziło policjantów w przekonaniu, że dziecku dzieje się krzywda, które dziecko wybrałoby dom dziecka zamiast domu? Policjanci na bieżąco kontaktowali się z komendą, ustalono, że dziecko do czasu przyjazdu matki pozostanie pod opieką dziadka w Brześciu Kujawskim. Dziadek jest ojcem jej mamy."

Skontaktowaliśmy się z policją, aby uzyskać informację o przeprowadzonej interwencji. 

"Na temat spraw indywidualnych, rodzinnych, nie udzielamy informacji. [Czy była interwencja policji w miejscowości Siemnówek w sprawie rodzinnej?] Tak, była interwencja w piątek, zostanie o całej sytuacji powiadomiony Sąd i nic więcej nie mogę powiedzieć." - powiedział st. sierż. Tomasz Tomaszewski z KMP we Włocławku

O stanowisko poprosiliśmy także instytucję, która bezpośrednio powinna zadbać o to, aby nigdy nie doszło do szeregu sytuacji w których cierpi dziecko. Tym bardziej, że instytucja ta odbierała sygnały, że dziecku dzieje się krzywda, sam artykuł, który publikowaliśmy w kwietniu odbił się szerokim echem w okolicy, nasza rozmówczyni twierdzi, że wszyscy o nim mówili. MGOPS jednak zaprzecza, aby ktokolwiek zgłaszał nieprawidłowości:

"Sytuacja rodziny jest znana pracownikom OPS, pracownicy ośrodka na bieżąco monitorowali rodzinę, pozostawali w stałym kontakcie ze szkołą (głównie z pedagogiem szkolnym) oraz policją, regularnie wizytowali środowisko. Nie było żadnych zgłoszeń ze strony sąsiadów czy szkoły odnośnie niepokojącej sytuacji dziecka. W dniu 21 stycznia 2022 r. w miejscowości Siemnówek, w domu rodzinnym dziewczynki miała miejsce interwencja policji, sprawa została skierowana do Sądu Rodzinnego we Włocławku. Dziewczynka obecnie przebywa u matki."- odpowiada Izabela Nazdrowicz kierownik MGOPS w Lubrańcu

Jak relacjonuje kobieta, do której uciekła Maja, wizyty opieki odbywały się z wcześniejszym uprzedzeniem. Dziecko miało powiedziane co ma mówić, a posłanie z podłogi znikało. 12-latka w trakcie obecności w domu naszej rozmówczyni opowiadała także o świętach.

"Pod choinkę dostała szampon i skarpetki, który to szampon później jej zabrano i myli się w nim wszyscy. Tamte dzieci oczywiście dostały wymarzone zabawki"

Maja obecnie przebywa z mamą, która dołączyła do córki przebywającej u dziadka tej samej nocy, gdy uciekła. Początkowo nie chciała z nami rozmawiać. Podczas rozmowy telefonicznej twierdziła, że to dla niej bardzo trudne przeżycie, nie sądziła, że jej dziecku dzieje się aż taka krzywda, że teraz całą uwagę skupia na Mai. Poprosiła o telefon za kilka dni, musiała szybko zadbać o zorganizowanie ubrań i podstawowych rzeczy, bowiem ojciec nie wydał żadnych rzeczy osobistych dziecka. Jak wspomina sąsiadka, w ubiegły piątek prosiła chociaż o piżamę dla Mai - spotkało się to z ostrym sprzeciwem opiekunów. Kobieta dała więc Mai za dużą piżamę po swojej córce. Po tygodniu od ucieczki dziecka mama Mai pytana przez nas o szczegóły zdradza nieco więcej, godzi się także na rozmowę. Obiecujemy że pomożemy w zgromadzeniu chociażby podręczników do nauki, bo obecnie brakuje wielu rzeczy.

"Maja jest obecnie znerwicowana, ale każdego dnia opowiada nowe szokujące fakty. Muszę powtarzać jej że to co jest w lodówce jest dla wszystkich i na co ma ochotę może jeść. Nadal ze strachem sięga po jedzenie dopytując czy na pewno może. Serce przy tym pęka. Nie wiedziałam, że chorowała na covid, ukryli to przede mną,  ani, że starsza córka partnerki ojca tak bardzo ją pobiła, że konieczna była wizyta u lekarza. Pobiła ją dużo od niej większa i silniejsza dziewczyna, która jest bodajże w 8 klasie SP.  Biła ją głównie po plecach. Maja nie mogła po tym sama wstawać,  jakiś czas potrzebowała pomocy, także przy chodzeniu Lekarz rodzinny skierował Maję do specjalisty we Włocławku.  Mogli zrobić z niej osobę niepełnosprawną,  a jak trwałe skutki wywarło to pobicie na jej zdrowiu jeszcze do końca nie wiem. W przyszłym tygodniu chcemy wykonać prześwietlenie klatki piersiowej. Na ten moment Maja ma problem z kręgosłupem i łopatką. Moja córka nie mogła się myć kiedy potrzebowała, wciąż była wykorzystywana do opieki nad najmłodszym bratem. Gdy już się myła, udostępniali jej tylko mydło, a do łazienki wchodzili wszyscy, najczęściej syn partnerki ojca, niespokrewniony, to nie jest mały chłopiec. W końcu Maja myła się rzadko, stąd te wyzwiska od "śmierdziela i brudasa". Pojawiały się także wulgaryzmy. Córkę nazywali nawet brudną Dz..ką. To jest dla mnie nie pojęte. Spanie w kuchni na kafelkach nie trwało od wczoraj, to już blisko rok tak wyglądało. Spotkania ze mną nie były realizowane, bo miała zakaz. Wszystkie prezenty jakie kupowałam były jej zabierane i chowane. Bała się, że gdyby pojechała ze mną na weekend byłoby jeszcze gorzej. Wiedziała, że będzie musiała wrócić, bo taki jest wyrok sądu. Rozmowy telefoniczne ze mną odbywały się na głośniku, partnerka ojca kontrolowała czy się z czymś nie wyda. Mówiła co ma mówić. Gdy zabrałam Maję okazało się, że ma poważną wadę wzroku. Byliśmy u okulisty, nosi już okulary. Maja wielokrotnie mówiła ojcu, że bolą ją oczy, że nie widzi, ale skoro bagatelizowane były podstawowe sprawy, to przecież kwestia wzroku tym bardziej. Wiem, że ojciec Mai będzie wszystko utrudniał, że będzie chciał znowu zabrać Maję. "- relacjonuje mama Mai

Podczas wizyty w Siemnówku, pytamy mieszkańców czy znają sytuację Mai. Proszą nas by nic nie nagrywać, gdy obiecuję, że nic nie nagram, języki się rozwiązują. Słuchamy opowieści świadków sytuacji w których dzieci partnerki ojca przychodziły do sklepu i robiły zakupy, chowając przed Mają do plecaków słodycze. Maja zostawała na zewnątrz, jej smutek dostrzegało wiele osób. Jednocześnie po zakończonej rozmowie proszeni jesteśmy o zrozumienie, że to mała miejscowość, że ojciec Mai to sąsiad, że nikt nie chce problemów. Trudno się zatem dziwić dziecku, że milczało przez tak długi czas, skoro dorośli nie mają za grosz odwagi cywilnej. Na podziw zasługuje więc postawa naszej rozmówczyni. Zupełnie obcej kobiety, która podjęła zdecydowane kroki by ochronić dziecko. Ona również żyje w tej społeczności, nie ugięła się jednak ani przed wizją ostracyzmu, ani złości ojca dziewczynki. 12-latka mimo telefonów ojca odmawia rozmowy. Pytaliśmy w prokuraturze o sprawę znęcania się nad nieletnią, ale prokuratura jeszcze takiej sprawy nie prowadzi. Alimenty, które płaciła matka zostały zabezpieczone i nie trafiają do ojca, ale mama Mai nadal musi je przelewać. Nie może także pobierać świadczeń na córkę, potrzebne jest orzeczenie sądu. Obecnie mama Mai zapewniła już dziecku łóżko, biurko i część potrzebnych ubrań. Pomogła sąsiadka do której uciekła Maja, jednak brakuje wielu rzeczy. Dziewczynka nie ma prawie nic. Nauka zdalna to też problem, potrzebny jest laptop, którego dziecko nie ma. Mamy Mai nie stać na wynajęcie adwokata, by ograniczyć prawa rodzicielskie. Bez konkretnych kroków prawnych, Maja może znów wrócić pod opiekę ojca. Mama Mai obawia się, że będzie musiała pozwolić ojcu na spotkania z Mają, po którym dziecko na nowo może zostać zastraszone i sterroryzowane, tak, że do niej nie wróci. Czy drugi raz podejmie się wtedy ucieczki, czy dojdzie do tragedii? Mama Mai z trudem wiąże koniec z końcem, jeżeli ktoś z naszych czytelników mógłby pomóc finansowo, rzeczowo lub w dowolny sposób prosimy o kontakt z redakcją: [email protected], można pozostawić numer telefonu, oddzwonimy. Dziś otrzymaliśmy zdjęcie Mai, widzimy ją po raz pierwszy. Na zdjęciu maluje się szczęście.  Dziewczynka wtulona w swoją mamę, nie pozwólmy by ten uśmiech zniknął. Materiał na ten temat przygotowuje także ogólnopolska stacja telewizyjna TVN. Wkrótce historię przedstawi program "Uwaga". Uruchomiliśmy zbiórkę dla Mai, link do zbiórki TUTAJ

 


Napisz komentarz

Komentarze

Ofiara Przemocy 07.05.2022 14:26
Żona odchodzi, dziecko własne przymuszane do pilnowania drugiego dziecka - ucieka nocą, przez pola, nowa partnerka z gromadką rozwydrzonych dzieci płacze, że jej opinię zniszczono... A sprawca tego wszystkiego strasznie skrzywdzony i niewinny, niemal łka i zaciska zęby , bo bluzgi i zastraszanie lecą z Internetu. Lubi Pan takie akcje, co??? Oj biedactwo, a wszyscy dokoła tacy niedobrzy. Gdyby Pan trafił do celi za znęcanie się nad nimi wszystkimi, psychiczne manipulacje , doprowadzanie do stanu niewytrzymałości - to zobaczyłby Pan, że tam, w tej celi - wszyscy siedzą tacy sami - niewinni, nic nie zrobili, za co siedzą??? oczywiście za niewinność! Ofiary ukrywają swoje cierpienia, wstydzą się upokorzeń, nie mówią nikomu, nie rozumieją manipulacji ... a kiedy miarka się przebierze... to odbierają sobie życie albo uciekają. Nawet jeśli dowody są starannie zatuszowane, działania zakamuflowane , niczego nikt Panu nie udowodni i dalej będzie Pan zgrywać świętą skrzywdzoną krowę! to i tak przyjdzie na Pana czas. Bo taki zawzięty niewinny nie przyzna się do winy , nie widzi jej. Taki styl życia - ukręcić wszystkich dokoła najbliżej siebie, by się gryźli, bili, kłócili albo spi..dalali - a on - biedactwo, zamiast wdzięczności - tylu na niego jedzie, za co??? Za to że tyle się poświęcił??????? Taki człowiek jest nie do wyremontowania. Oczywiście szkoda chłopa, bo wieś niewielka, nikomu nic złego nie zrobił, a wręcz przeciwnie, sam krzywd doznaje - tylko nikt nie widzi , bo to jest ukryte działanie - dlaczego doznaje tych rzekomych krzywd. A ta pani Dyrektor ze szkoły - może by trochę poczytała o przemocy - za grosz orientacji nie ma. Zazwyczaj sprawca przemocy ustawia dzieci przeciwko ich matce - to jest podstawowa metoda ich znęcania się psychicznego nad partnerką. Wyprowadzać ją z równowagi, szarpać nerwami i uczuciami, manipulować dzieckiem, a kiedy odejdzie - a dziecko zostanie z nim, to pokaż się, a zastaw się, że on umie zadbać lepiej........ Jeśli inne matki dzieci z tej szkoły mają problemy - to nie dziwę się!

Aga 28.03.2022 15:32
Jak zwykle Panie z MOPSu nic nie widziały , chyba powinny zmienić pracę skoro nie mają umiejętności empatycznych , przecież to wiadomo że jeśli ma przyjść kontrol to człowiek się przygotuje i jest pięknie i ładnie. Modlę się za dziewczynkę i trzymam za nią kciuki żeby miała normalne życie .A osoby które ja skrzywdziły poniosły srogą karę !!!!!

Ofiara Przemocy 08.05.2022 15:31
A jak miały zobaczyć? Podsłuch założyć, przez okna podglądać? W wielu miejscach, w których istnieje przemoc - nie widać tego i nie słychać. Poddani przemocy zazwyczaj nie przyznają się, że są jej ofiarami, a inni są tak zmanipulowani, że sprawca tej przemocy wydaje się im ofiarą. Sprawca przemocy - to taka święta krowa oj jaka ona biedna i skrzywdzona, a taka wartościowa osoba i takie ma wysokie mniemanie o sobie przy jednoczesnym poniżaniu innych , wyssanym z mlekiem matki, z aromatem polskich wsi! Ja też długi czas obwiniałam wszystkich , zanim zdemaskowałam jego manipulacje - po tylu latach - psychicznie człowiek jest tak wyczerpany, że ani kropli przemocy czy nachalności więcej znieść nie daje rady. Każdej natrętnej osobie mówi, oczywiście nie wprost, spier....!!! szczególnie jakimś z d. wziętym dziennikarzom nachalnym. To jest właśnie ogólne wyczerpanie psychiczne po współistnieniu z takim psycholem i środowiskiem takim samym jak on. Kiedy orzekną ci, że jesteś ofiarą przemocy i poproszą, by opisać tę przemoc ----- ręce opadają, tego się nie da, to jest cały ocean większych i mniejszych kropel. Prawie wszystkiemu większość zaprzeczy i ofiara znów staje się kolejną ofiarą zaprzeczeń, bezradną i ......... Szkoda dziewczynki. Już wtedy, gdy w szkole jako dziecko była nerwowa, powinna uzyskać pomoc psychologiczną. Dla mnie wypowiedź dyrektor szkoły, że dziewczynka przy okazji wizyty mamy w szkole stawała się nerwowa i nie chciała z nią rozmawiać - jest wystarczającym dowodem na to, że coś w tej szkole jest nie tak , że działania są prowadzone przeciwko matkom. Też byłam wzywana do szkoły w swojej miejscowości , pomiatano mną jak wariatką, upokarzano. Na szczęście skończył się ten koszmar, dzieci wyrosły, ale szkole nigdy nie zapomnę, mam głęboki uraz i na samo wspomnienie rzygać mi się, że takie coś nazywa się edukacją.

AD REM 25.03.2022 13:53
Ewidentna wina szkoly i nauczycieli Trzeba pozbawić pracy te panie z opieki społecznej i psychologów szkolnych- w każdym razie wszystkich tych którzy zbagatelizowali całą tą sprawe a brali pieniadze za to. Powinno być karne postepowanie w stosunku do macochy i ojca (powinno byc z wyrokiem ale nie w zawieszeniu)no i ta znęcająca się 15 latka aby trafiła do jakiegoś ośrodka wychowawczego dla poprawienia charakteru bo to jest totalny sadyzm

Mat 24.03.2022 20:32
Ludzie z opieki do zwolnienia w szkole kupić dobre okulary nauczycielowi ale najlepiej nic nie widzę nic nie slysze biorę wypłatę i do domku....

Piz** nie redaktorka 23.03.2022 20:33
Komentarz zablokowany

Syndrom emeryta 28.02.2022 18:49
Emeryt z serca się zrzuca na zrzutce i bank cap 15 złotków. Emeryt zniechęcony

Kurator 22.02.2022 22:29
Komentarz zablokowany

Sołtyska bliska 22.02.2022 08:25
Czytając te komentarze wiem ze piszą ludzie którzy chcą się wybielić moim zdaniem to sprawa dla biegłego sądowego psychologa on będzie wiedział czy dziecko kłamię mam nadzieję że wtedy będzie wam wstyd spojrzeć w oczy ktoś pomógł dobrze a znając społeczeństwo wsi to szukacie winnych nie popatrzcie co tam się działo Matka co zostawia dzieci na 2lata idzie się *** to jest matka Robi striptiz nie było tak ludzie ogarnąć czas się .Sąd pokażę kto jest winny tej tragedii

Człowiek 21.02.2022 20:43
Do redakcji. Monitorujcie bo szkoda dziewczyny

Portal Włocławek 11.03.2022 06:20
Tak, dziewczynka jest u mamy decyzją sądu, chodzi już do nowej szkoły, ale to co wyprawia opieka społeczna w związku z tą sprawą, to jest skandal... wkrótce wracamy do tematu

Mirek 20.02.2022 16:32
Jest profil sołectwo siemnówek który bardzo angażuje się w sprawy mieszkańców ale wygląda na to że napewno tylko w obgadywanie bo nawet zbiórki nie wstawili bo trzęsą ***

psycholog 20.02.2022 16:28
Ta tragedia mogłoby przecież nie mieć miejsca, gdyby sąsiedzi, nauczyciele, pracownicy MGOPS i inni ludzie z otoczenia nie odwracali wzroku na widok krzywdzonego dziecka. Przemoc to nie „sprawa rodziny”, którą należy rozwiązać w zaciszu czterech ścian. Każdorazowo był to ogromny dramat dziewczynki, która prawdopodobnie będzie doświadczała jego konsekwencji przez resztę życia. Zaś brak reakcji jest cichym przyzwoleniem na agresję i wyrządzanie krzywdy.

Mecenas 19.02.2022 23:39
Nie każdy wie, że karane prawnie są nie tylko same akty przemocy, ale również ich niezgłaszanie. Osoba posiadająca wiedzę o przestępstwie wobec dziecka ma obowiązek zawiadomienia o tym fakcie organy ścigania. Niedopełnienie tej powinności grozi karą do 3 lat więzienia!

Robert 19.02.2022 22:31
Najlepiej komuś opinie popsuć a siebie aniołkiem zrobić.Dwoje dorosłych a nie umieli dogadać się kosztem dziecka ojciec znęcał się nad matkom.Ludzie jak ojciec może traktować lepiej dzieci partnerski niż swoje rodzone dziecko jest dzieckiem wybuchła brawo odważna dziewczynka a ojciec i macocha tam gdzie ich miejsce powodzenia życzę ojcu życzę mu że dojdzie do sprawiedliwości i wtedy zobaczy co ta mała istotka czuła

Ojciec 24.03.2022 17:35
Komentarz zablokowany

Doroti 19.02.2022 22:03
W szkołach , urzędach muszą być kamery, uczciwi nauczyciele i pracownicy nie mają się czego obawiać - czarne owce trzeba wyeliminować.

Oburzony 19.02.2022 21:59
Te drastyczne wydarzenia powinny już dawno wstrząsnąć osobami pracującymi w pomocy społecznej, w szkole. Jaki burmistrz takie służby, czyli lokalna klika przy żłobie. Obowiązkiem lekarza było zgłoszenie do organów ścigania pobicia dziecka. Mam nadzieję, że zostanie odpowiednio ukarany za niedopełnienie obowiązków służbowych. W końcu gdzie był miejscowy proboszcz, który jest doskonale poinformowany o szczegółach życia rodzin, nie reagował bo i po co, lepiej zamieść pod dywan i po sprawie. Grunt to zameldować się w niedzielę w kościele, dać na tacę i wszystko gra. LOKALNA KLIKO jak wam nie wstyd z burmistrzem na czele. Czas na zmiany!

Sprawiedliwy 19.02.2022 19:50
Już w szkole gadali ze z Welmy (macocha) nic nie będzie. A tera ten pustak *** zneca się nad dzieckiem. Powini ta *** zamknąć albo wy*** w ten barani łeb.

Edyta 18.02.2022 23:30
Dokładnie gdzie sołtys prawda jest taka że sołtys wiedział o wszystkim dokładnie ale wolał żeby dziecko cierpiało Brawo odwagi zabrakło

Ewa 18.02.2022 14:03
To smutne gdy dziecko każdego dnia musi mierzyć się z horrorem, który zgotował jej ojciec i wyjątkowo wredna macocha. Skoro o gehennie dziecka wiedzą sąsiedzi to wie i Sołtys, który nie reaguje. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Lubrańcu od lat niestety cieszy się złą sławą. Ludzi potrzebujących pomocy traktują jak intruzów. Ufam, że solidne nagłośnienie tej sprawy otworzy szeroko zamknięte oczy odpowiednich organów. Szokuje mnie, że szkoła nie zrobiła nic by ulżyć cierpieniu dziewczynki. Jeżeli ślepi są pedagodzy to strach powierzać im dzieci pod opiekę . Kibicuję mamie dziecka aby wreszcie odzyskała córeczkę. Gratuluje odważnym sąsiadom, których przejął los dziewczynki i nie bali się zareagować na zło.

Miszmasz 17.02.2022 16:40
W nawiązaniu do wypowiedzi kuratora i innych i innych osób mam pytanie czy znacie mieszkańców Siemnówka aby nazywać ich patologią? Jak można obrażać niewinnych ludzi? Zastanówcie się czy ktoś mieszkał, przebywał w domu rodzinnym dziewczynki, żeby wiedzieć co się tam dzieje .Czy pytaliście dziewczynkę czy powiedziała komuś z sąsiadów czy komukolwiek o złym traktowaniu? Skąd ludzie mogą to wiedzieć widząc widząc dziecko czekające na przystanku czysto ubrane, uśmiechnięte. Dlaczego obrażacie nauczycieli pedagogów? znacie ich? ile wiecie o ich pracy o kontaktach z dziewczynka i jej rodzicach. Myślę , że dziecko też nic nie mówiło. Jeśli dziecko było czyste, ubrane bez obrażeń zachowywało się normalnie to nic nie wzbudzało ich podejrzeń. Skończcie pisać te bzdury o nauczycielach. Zastanówcie się bo to , że umiecie czytać i pisać to ich zasługa (szkoda że tylko obraźliwe teksty)Poza tym kilka miesięcy nie było bezpośredniego kontaktu z dziećmi , ponieważ było zdalne nauczanie. Pomyślcie gdzie była matka i co robiła , że dzieci zostały z ojcem, a nie z nią. Dlaczego dziewczynka wcześniej nie powiedziała matce na spotkaniach o swojej sytuacji (myślę , że takie były) Dlaczego dziewczynka wcześniej nie szukała pomocy u przyjaciółki matki . Czy matka wraz z mężem nie są wstanie zapewnić bytu jednemu dziecku. Współczuje dziecku jeśli ta trauma choć w części jest prawdziwa. Pisząc takie teksty trzeba sprawdzić ile jest w nich prawdy...

panza 25.02.2022 14:44
Klasyczna wypowiedź osoby pasującej na policjanta, przesłu***ącego zgwałconą kobietę, czy nie była czasem zbyt skąpo ubrana, albo czy nie ściągała wzrokiem oprawcy. Ciemnoto, myślisz, że dziennikarka zadawałaby sobie trud pisania o tym, gdyby to była nieprawda? Że ludzi cieszy czytanie o takich tragediach, że to jakieś "trudne sprawy" dla chichotu? Nie jest istotą dlaczego matka nie może z nią być, ważne że dziecko chce być z matką, a ojciec wraz z "rodzinką" byli oprawcami. Ta trauma jest prawdziwa, więc współczuj,

Ajkimin 11.03.2022 00:37
Jesteś ...?! Nikt nie odważyłby się kłamać chłopcze, ponieważ mógłby zostać pozwany za zniesławienie, a potem finansowo oskubany tytułem odszkodowania, zadośćuczynienia! Rozumiesz, czy tylko usilujesz bezefektywnie zrozumieć?

Miszmasz 16.02.2022 22:45
W nawiązaniu do wypowiedzi kuratora mam pytanie czy pan zna mieszkańców Siemnówka nazywając ich patalogia?jak można obrażać niewinnych ludzi? Czy ktoś mieszkał , przebywał w domu rodzinnym dziecka , żeby wiedzieć co się tam dzieje? Czy zapytaliscie się dziewczynki czy skarżyła się na ojca i jego partnerkę komukolwiek, bo skąd ludzie mogą wiedzieć co się dzieje u kogoś w domu. Dlaczego obrażacie nauczycieli,pedagoga, znacie ich? Wiecie co robili? Czy dziewczynka im mówiła o problemach w domu? Myślę że jakby dziecko przychodziło że śladami pobicia czy w brudnym ubraniu reakcja byłaby natychmiastowa. To że umiecie pisać i czytać to właśnie ich zasługa (szkoda że tylko obraźliwe teksty) Zastanówcie się gdzie była matka i co robiła , że dzieci zostały z ojcem a nie z nią... Czy matka nie może zapewnić bytu mając tyle dodatków socjalnych ( kiedyś tego nie było) Dlaczego wcześniej nie poskarżyła się przyjaciółce matki że jest jej tak źle? To 12 letnia dziewczynka , która komukolwiek powinna powiedzieć o swojej krzywdzie której doznała w domu rodzinnym.

D.L. 16.02.2022 20:55
Za taką sytuację powinni odpowiedzieć pracownicy MGOPS w Lubrańcu . Zaniedbanie,brak zainteresowania,brak kontroli.Tak to jest jak pracownicy z chorą nadgorliwością zajmują się papierami a nie sytuacją krzywdzonego dziecka.

Madzia 16.02.2022 16:54
Komentarz zablokowany

Kazik 16.02.2022 15:14
Komentarz zablokowany

Kim 15.02.2022 14:03
Macocha z ojcem do więzienia, gdzie ich miejsce, a starsza dziewucha, suka wredna, do poprawczaka!

Bezstronne 14.02.2022 05:45
Najlepiej powiedzieć to nie prawda ona miała tak dobrze ale skoro dziecko wybiera dom dziecka zamiast powrót z ojcem o czymś to świadczy najlepiej wie dziecko co tam się działo na pewno pójdzie po psychologa psycholog dojdzie czy to prawda czy nie więc można się wypierać ale prawda i tak wyjdzie ale skoro kobieta zostawia swoje dzieci to też o czymś to świadczy jestem ciekawa jak to się skończy

Ewa 12.02.2022 14:19
Matko jedyna. Gdzie była szkoła pedagog lekarz mops. Tragedia tak mi bardzo szkoda tej dziewczynki.

Kujawiak 11.02.2022 18:05
Do Zbulwrsowanego rodzica Pieniadze że składki są przeznaczane dla adwokata z tego co wiem Co do matki to proszę się nie wypowiadać jak nie wie pani co i jak Ludzie z opieki z Lubrańca do zwolnienia i przedstawić zarzut nie dopełnienia Kujawiak

Dawna Sąsiadka 11.02.2022 17:38
Nie potrafię zrozumoeć jak można w ten sposób potraktować bezbronne niewinne dziecko przecież ta dziewczynka już do końca życia może mieć trałmę . A ta macocha nigdy nie dbała o swoje dzieci zawsze chodziła brudna i śmierdząca dzieciaki do szkoły przychodziły brudne uciekła od męża do kochanka pożucając swoje dzieci starała się o nie tylko dla 500+ gdzie w tym wszystkim szkoła pedagog MOPS nikt nic nie zauważył dziwne . Kto wie co by się stało temu biednemu dziecku gdyby nie uciekła . Za takie coś powinni wsadzić do więzienia macochę ojca a do poprawczaka macochy dzieci i powinni płacić odszkodowanie dla tej biedniej dziewczynki . Nawet nie potrafię sobie wyobrazić co ta mała kruszynka przeżywała jak musiała się bać biedna malutka .

czytelniczka 11.02.2022 16:17
Dlaczego w asyście policji nie mogła zabrać podręczników i ubrań?

Js 11.02.2022 00:52
Komentarz zablokowany

Reklama
Reklamaprosto i po polsku
Reklama