Wracamy do sprawy, która swój początek miała w połowie 2019 r. Dnia 27 maja Marek N. wkroczył do Szkoły Podstawowej nr 1 w Brześciu Kujawskim. Był wyposażony w rewolwer czarnoprochowy, ładunki wybuchowe oraz noże. Niezauważony wszedł na drugie piętro budynku, gdzie znajdowały się sale lekcyjne. Podszedł do pomieszczenia jednej z klas, w której poza nauczycielem przebywało siedemnaścioro uczniów. Nie wchodząc do środka zainicjował eksplozję największego ładunku wybuchowego podpalając lont petardy, po czym wrzucił ładunek do wnętrza pomieszczenia.
Po wybuchu Marek N. stojąc pomiędzy wejściem do klasy, a schodami z rewolweru czarnoprochowego oddał w kierunku osób uciekających z klasy trzy strzały. Dwa pociski ugodziły jedną z uczennic, która utykając, wspólnie z innymi uczniami uciekła schodami na parter budynku szkolnego. Gdy uciekający schodami zniknęli z pola widzenia zamachowca, ten zrzucił w dół klatki schodowej kolejny przygotowany ładunek wybuchowy, który eksplodował na pierwszym piętrze. Nim został ostatecznie obezwładniony zdążył jeszcze postrzelić pracownicę szkoły.
Sprawę prowadziła Prokuratora Pomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Gdańsku, która w styczniu 2021 r. skierowała przeciwko Markowi N. akt oskarżenia do Sądu Okręgowego we Włocławku.
Dziś odbyła się kolejna rozprawa. Przed sądem zeznania złożył jeden z funkcjonariuszy, który został zadysponowany na miejsce zdarzenia.
Z relacji policjanta wynika, że mundurowi po dotarciu na teren szkoły zastali Marka N. trzymającego nóż, którego ostrze było skierowane w górę. Mężczyzna był zamaskowany. Policjanci wezwali napastnika do rzucenia broni, jednak ten nie wykonał polecenia, przeciwnie, ruszył w ich kierunku. Cały czas padały polecenia rzucenia niebezpiecznego przedmiotu. Funkcjonariusze rozpoczęli procedurę użycia broni palnej. Na szczęście po kolejnym poleceniu rzucenia broni mężczyzna ostatecznie zatrzymał się, rzucił nóż i został obezwładniony. Policjanci zdjęli mu kominiarkę i założyli kajdanki. Marek N. nie stawiał już oporu. Powiedział, że chciał, żeby go policjanci zastrzelili. W karetce powiedział to samo.
Markowi N. grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Napisz komentarz
Komentarze