Kampania Polska 1939 r. była bojem heroicznym lecz zakończonym klęską. Przewaga po stronie wojsk przeciwnika była przytłaczająca. Nie znaczy to jednak, że nie zadaliśmy nieprzyjacielowi żadnych strat. Przykładem jest Henschel HS 126, który został zestrzelony przez naszą artylerię przeciwlotniczą nad miejscowością Śmiłowice-Pustki. Wielu mieszkańców naszego regionu nie zna tej historii, dlatego postanowiliśmy ją przybliżyć.
"W trakcie Wojny Obronnej 1939 r. oddziały przeciwlotnicze jednej z dywizji piechoty zestrzeliły niemiecki samolot Henschel HS 126. To był górnopłat, troszeczkę przypominjący nasze P-11C. To był samolot rozpoznawczo-bombowy, którego Niemcy wykorzystywali głównie do rozpoznania, natomiast do bombardowań tylko w wyjątkowych sytuacjach. W Śmiłowicach był Kościół i na wieży podobno był polski posterunek obserwacyjny. Niemcy chcieli go zbombardować. Nadlecieli lotem ślizgowym, zrzucili bombę, ale nie trafili, natomiast nasze przeciwlotnicze Boforsy 40 mm trafiły w ten samolot. Maszyna lotem ślizgowym opadła na jedno z pobliskich pół i rozbiła się. Załoga składająca się z dwóch osób, pilota i obserwatora, zginęła na miejscu. (...) Kiedy Niemcy weszli na te tereny dowództwo kazało ludności polskiej zebranie elementów tego samolotu i wywiezienie. Podejrzewam, że wywieźli to na furmankach. Mogli od tego miejsca ujechać z 10 km i gdzieś go zakopali. Sprawa ucichła na dziesiątki lat." - powiedział Tomasz Wąsik, kierownik Muzeum Historii Włocławka
Miejsce, konkretnie pole, gdzie rozbił się Henschel wskazała właścicielka. Co ciekawe, twierdziła, że w tej lokalizacji rośliny gorzej rosną.
"Jakieś 12-15 lat temu zadzwoniła do mnie starsza pani ze Śmiłowic-Pustki i powiedziała, że moglibyśmy przyjechać, bo na polu samolot rozbił w czasie wojny i w tym miejscu słabo jej wszystko rośnie. Wraz kolegami wyposażeni w wykrywacze udaliśmy się we wskazane miejsce. To było w listopadzie. Kobieta pokazała gdzie mamy przejść z wykrywaczami i rzeczywiście okazało się, że coś tam na małej głębokości jest. Konkretnie bardzo duże ilości stopionych elementów aluminiowych, stalowych. Wydobyliśmy je, a wraz z nimi tabliczkę znamionową od niemieckiego akumulatora. Znaleźliśmy również przełączniki, które znajdowały się w kokpicie. Po krótkich poszukiwaniach wiedzieliśmy już co to za samolot." - dodaje Tomasz Wąsik
Elementy samolotu są wystawione na ekspozycji stałej w muzeum, wraz z opisem jego historii. Jednak pozostaje pytanie, gdzie zostały zakopane większe elementy zestrzelonego Henschla, takie jak chociażby skrzydła.
"To co my znaleźliśmy, to są w gruncie rzeczy małe elementy, które wbiły się w ziemię. Natomiast cała ta konstrukcja, skrzydła, ogon, gdzieś została wywieziona. Tak jak mówiłem, na jedną furmankę tego na pewno nie zapakowali i nigdzie daleko nie wywieźli. Może być tak, że Niemcy się później zainteresowali, gdzie szczątki zostały zadołowane i je zabrali, tego też wykluczyć nie można." - informuje Tomasz Wąsik
Niemiecki Henschel to nie jedyna maszyna wojskowa zniszczona w naszym regionie w czasie II wojny światowej. Co zaś tyczy się samolotu, o którym dziś wspominaliśmy, niewykluczone, że jego fragmenty nadal spoczywają gdzieś pod ziemią w okolicach Śmiłowic.
Napisz komentarz
Komentarze