Do Portalu Włocławek zwrócili się mieszkańcy gminy Fabianki, których posesje znajdują się w pobliżu suszarni zbóż. Ich problemem od wielu lat są łuski, które w trakcie procesu suszenia wydostają się poza teren firmy i zasypują ich domy, podwórka, pojazdy, jak również instalacje fotowoltaiczne. Otrzymaliśmy zdjęcia dokumentujące problem. Nie można odmówić mieszkańcom racji, spoglądając na fotografie. Faktycznie problem jest, zarówno na ulicy, jak i na prywatnych posesjach. Zdaniem mieszkańców pył i łuski niosą się na odległość ponad kilometra.
Jeden z mieszkańców jak donoszą jego sąsiedzi, codziennie musi wchodzić na dach swojego domu i czyścić ją z pyłu i łusek w obawie przed pożarem. Problemem jest również hałas, który jak relacjonują sąsiedzi firmy, uniemożliwia sen. Mieszkańcy swoje niezadowolenie kierują nie tylko przedsiębiorcy, ale także do władz gminy. O niezadowoleniu mieszkańców wie wójt gminy Fabianki Zbigniew Słomski. W rozmowie z naszą redakcją powiedział, że kontaktował się w tej sprawie z właścicielem suszarni.
"Trzeba zrozumieć, że jest to czas żniw kukurydzy i tego typu sytuacje będą miały miejsce w suszarniach. W ubiegłym roku było więcej sygnałów negatywnych pod względem hałasu. Udało nam się, kilkukrotnie spotkać, rozmawialiśmy, wyeliminowaliśmy to. Jak jest pora deszczowa to wiadomo, tego pyłu nie ma. Ale uważam, że prowadząc działalność gospodarczą trzeba się dostosować, nawet wystosowałem pismo do właściciela w tej sprawie, bo wiadomo, że ten pył wędruje nawet na odległość kilometra. Wystarczy się przejechać w pobliżu i widać po pojazdach, że osadza się na nich pył kukurydziany. Zobaczymy co właściciel nam odpowie. Działalność ma legalnie i nie mogę mu jej ograniczyć, ale będę robił wszystko, aby zostały założone siatki, które ograniczyłby tę sytuację." - powiedział Zbigniew Słomski
Skontaktowaliśmy się także z obecnym właścicielem firmy. Jak wyjaśnia, zakłady znajdują się w tym miejscu już od kilkudziesięciu lat i mieszkańcy osiedlający się w pobliżu powinni mieć świadomość, czym się zajmują. Dodaje jednak, że prowadzone są prace modernizacyjne, mające zaradzić sytuacji.
"Tak, założyliśmy cyklony. Po sezonie planuję też założyć siatkę. Z drugiej strony to jest trochę przerost formy nad treścią, to nie jest aż tak uciążliwe. Suszarnia jest w tym miejscu już kilkadziesiąt lat, a skargi słyszę od osób, które się tam stosunkowo niedawno wprowadziły, a nie od mieszkańców, którzy żyją tu od wielu lat. (...) Gdy są niesprzyjające wiatry, to staramy się wyłączać suszanię, aby być możliwie najmniej uciążliwi. Tak jak mówię, w zeszłym roku założyliśmy cyklony, aby ta łuska się nie przedostawała poza suszarnie, ponieśliśmy znaczne koszty." - powiedział Sylwester Błaszczak
Wygląda na to, że zarówno ze strony wójta jak i przedsiębiorcy jest dobra wolna. Przedstawiliśmy zatem naszym Czytelnikom z Fabianek treść wypowiedzi, jednak:
"To co mówi właściciel nie przekłada się na stan faktyczny. Domy stoją tu od lat, można się przejechać i samemu sprawdzić. Nie są nowe, właściciele również się nie zmienili. Zanim pojawił się obecny właściciel nie było suszenia stęchłej spleśniałej kukurydzy. Wnioskujemy, że stęchłej i spleśniałej bo taki właśnie dolatuje do nas tu smród, momentami nie do zniesienia. Wcześniej nie było kukurydzy, tylko inne zboża, a poprzedni właściciel pracował w porach dziennych, a nie nocnych i weekendowych. Walenie młotkiem w metalowe baniaki w środku nocy to już za wiele... Mamy tu problem ze smrodem, łuskami i pyłem oraz hałasem. Sytuacja jest bardzo uciążliwa, a my czujemy się lekceważeni. Prawo przedsiębiorcy nie usprawiedliwia go do pozbawiania prawa do wypoczynku we własnym domu okolicznych mieszkańców. , a hałas wbrew temu co mówi wójt nie ustał po jego zgłoszeniach czy nawet zgłoszeniach na policję."
Jak informują nas mieszkańcy, powiadomienie mediów to pierwszy krok. Zamierzają zgłosić sytuację do odpowiednich organów kontrolnych. W maju 2021 roku, przedsiębiorca stracił 100 tys zł. Doszło wówczas do pożaru kukurydzy. Pisaliśmy na ten temat TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze