Na dzisiejszej konferencji prasowej Jarosław Najberg, który po odwołaniu Jacka Kuźniewicza, pełni funkcję prezesa zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, poinformował dziennikarzy o wstępnych wynikach audytu, który obecnie trwa w spółce. Prezes Najberg twierdzi, że z ustaleń kontrolerów wyłania się niepokojący obraz zarządzania spółką przez byłego prezesa. Audyt zlecony został zewnętrznej firmie. W obecnej fazie dostarczył informacji m.in o tym, że spółka straciła wiele milionów złotych.
"W tym momencie informuję Państwa o pierwszych zawiadomieniach o możliwości popełnienia przestępstwa złożonych do Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratury. Czyny opisane w zawiadomieniu to poważne przestępstwa z milionowymi skutkami finansowymi i są bardzo dobrze udokumentowane (...) MPEC wystąpi o status poszkodowanego w tych śledztwach"
Jarosław Najberg zeznania na policji już złożył. Na pytania dziennikarzy o szczegóły, jednak odpowiedzieć nie mógł, ze względu na prowadzone śledztwo. Zdradził jedynie, że zgłoszenie do CBA dotyczy umowy na dostawę opału. Dodał natomiast, że były prezes "zapomniał" o tym, że w koszty należy wliczać uprawnienia do emisji gazów cieplarnianych. W tym roku rezerwę na emisję tychże gazów Jacek Kuźniewicz założył na poziomie 2 mln, a zdaniem obecnego prezesa jest to rocznie koszt 10 mln złotych. Prezes Najberg stwierdził również, że J.Kuźniewicz dokonywał "kreatywnej księgowości", by wykazać jak dobrze zarządza spółką. Efektem tego jest sytuacja w której spółka przepłaci za uprawnienia:
"Jeśli prezes na początku kupiłby tyle uprawnień ile trzeba, byłoby to koszt 7 euro za sztukę. My teraz mamy cenę 23 €, nawet było już 24 €. Bylibyśmy wówczas 3 miliony na plusie"
Obecnie spółka zanotowała trzy milionowe straty. Zabezpieczenia jakie posiada zdaniem J. Najberga MPEC wystarczą do lutego o ile zima, nie będzie sroga.
Na koniec, Jarosław Najberg poinformował, że spółka w ostatnich dniach otrzymała karę z Urzędu Regulacji Energetyki na kwotę 12 tysięcy złotych, za to, że w kotłowni na Zakręcie w styczniu 2018 roku, nie było odpowiednich zapasów oleju opałowego (wówczas spółką zarządzał jeszcze Jacek Kuźniewicz).
Podczas konferencji pojawił się również wątek personalny, który zdaje się jest dalszym ciągiem sprawy, o której Zarząd Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej informował media tuż po odwołaniu J. Kuźniewicza. Chodzi o wysyłanie do byłych podwładnych e-maili z pewnymi "insynuacjami" przez J.Kuźniewicza. Charakteru "insynuacji" nie poznaliśmy.
J. Najberg zobowiązał się systematycznie informować media o postępach w śledztwie.
Tymczasem Jacek Kuźniewicz podobnie jak poprzednim razem, kiedy zarząd spółki informował o wtargnięciu byłego prezesa do siedziby MPEC, zrzuca wszystko na karb kampanii wyborczej i jego planów dotyczących startu w wyborach. Na jego Facebooku możemy przeczytać post sprzed kilku godzin, w którym pisze:
"No a nie mówiłem :)
jak się nie ma pomysłu, to się szuka haków. Atak "hakowy" na mnie trwa, rozpaczliwe poszukiwania domniemanych "afer" trwa w najlepsze, próbują grzebać także w życiu prywatnym. Tacy to ludzie... niestety"
Czy jednak obecny prezes Najberg, odważyłby się podawać kłamliwe informacje na temat wyników audytu, na spotkaniu z niemalże wszystkimi włocławskimi mediami? Jak były prezes zareaguje na zarzuty obecnego prezesa? Czy prócz ogólnych haseł o politycznych intencjach J.Najberga pojawią się konkretne odpowiedzi na konkretne zarzuty? Tego z pewnością dowiemy się w najbliższych dniach.
W wyborach startują obaj panowie, tylko w innych samorządach. Obydwaj panowie skorzystać mogą ze szczególnej ochrony jaką daje art. 111 Kodeksu Wyborczego i w ciągu 24h udowodnić mogą niektóre swoje racje.
Czy pojawi się kolejny proces w trybie wyborczym w naszym mieście?
(Pierwsza sprawa z powództwa Emanuela Kalejaiye przeciwko Maciejowi Maciakowi, zakończyła się oddaleniem pozwu w całości. Szczegóły tutaj: pierwsza-rozprawa-w-trybie-wyborczym-we-wloclawku- )
Napisz komentarz
Komentarze