W lutym tego roku, oraz w marcu roku poprzedniego pisaliśmy na temat przykrego losu 12-letniej dziewczynki z podwłocławskiej miejscowości. W 2021 roku, zareagowaliśmy na prośbę rodziców dzieci ze szkoły Mai ARTYKUŁ TUTAJ i opisaliśmy sytuację dziecka. O zdanie zapytaliśmy mamę, rodziców rówieśników Mai, ojca, który wszystkiemu zaprzeczył, oraz szkołę, która wówczas potwierdziła, że wie o problemach dziecka i pozostaje w stałym kontakcie z Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Lubrańcu. Po publikacji artykułu, niewiele się wydarzyło. Żadna instytucja nie zareagowała stosownie do swoich obowiązków, bowiem rok później w styczniu tego roku dziewczynka uciekła z domu ojca i macochy szukając pomocy u jednej z sąsiadek, która wypowiadała się w naszym wcześniejszym artykule i osobiście interweniowała w lubranieckim MGOPS, aby zainteresowano się losem Mai. Gdy przed dwoma miesiącami dziewczynka znalazła się u sąsiadki i poinformowała o ucieczce z domu, kobieta wezwała policję. Wezwani na miejsce funkcjonariusze zadecydowali o przekazaniu dziewczynki matce, która w nocy przyjechała po córkę ze Śląska. Wszystko opisaliśmy TUTAJ. Obecnie sprawę wszczęła włocławska prokuratura:
"Nie mamy jeszcze przesłuchanego małżonka matki dziecka i nie mamy przesłuchanych rodziców koleżanek i kolegów tej dziewczynki. Prokurator prawdopodobnie będzie występował z wnioskiem o przesłuchanie dziecka. Postępowanie prowadzone jest na razie w sprawie, pod kątem artykułu 207, czyli znęcania. Tylko tyle mogę powiedzieć." - informuje prokurator Arkadiusz Arkuszewski, zastępca Prokuratora Rejonowego we Włocławku
Dziewczynka decyzją sądu jest obecnie pod opieką mamy. Uczęszcza do szkoły w Tychach. Nie tak dawno odwiedziła naszą redakcję. Nie sposób nie zauważyć szczęścia z bycia przy boku mamy i czułości jakie okazują sobie wzajemnie mama i córka. Tymczasem to co dzieje się we wsi, po wyjściu faktów na światło dzienne, nadaje się do zbadania przez odpowiednie instytucje. Sąsiadka, do której uciekło dziecko i od której decyzją policji zostało przekazane matce, jest jak twierdzi oczerniana przez MGOPS w Lubrańcu. To jak się domyślamy sposób, na zrzucenie za swoją nieudolność odpowiedzialności. Po tym jak dowiedzieliśmy się o skandalicznym zachowaniu kierownika MGOPS, wobec kobiety, wystosowaliśmy do tej instytucji e-mail z pytaniami:
"W związku z informacjami jakie dotarły do naszej redakcji dziś po południu proszę o pilne ustosunkowanie się do sprawy.
Pani N........, do której uciekła małoletnia M...... poinformowała nas dziś o skandalicznym stosunku Państwa instytucji do jej osoby. Chodzi o rozmowę telefoniczną, która odbyła się dziś pomiędzy mężem pani N, a kierownikiem MGOPS Aldoną Olakowską, w której podważono prawdomówność p. N.... ws. ucieczki dziecka od ojca i macochy. Pani Aldona sugerowała również, że brak współpracy ze strony p. N...... z Państwa instytucją może wpłynąć na niekorzyść męża Pani N...., a MGOPS chce "dociec prawdy".
1. Na jakiej podstawie stawiacie się Państwo ponad policję oraz prokuraturę, która prowadzi śledztwo w tej sprawie o czyn z art. 207 KK i przesłuchuje świadków, instytucję MGOPS, twierdząc że dociekacie Państwo prawdy? Policjanci, którzy pojawili się na wezwanie p. N..., po konsultacjach z przełożonymi zadecydowali o przekazaniu dziecka matce, mając do tego konkretne podstawy. Nie decydowała o tym pani N......... Wystarczy skontaktować się z policją.
2. W jaki sposób niestawianie się p.N.... na wezwania ws. ustalenia niebieskiej karty ws. małoletniej M... miałoby "zaszkodzić" mężowi pani N....., co sugerowała w rozmowie z panem N... pani Aldona?
3. Czy kolejne pisma i zastraszanie ważnego świadka w sprawie karnej, którym jest pani N.... mają służyć ochronie państwa interesów w sprawie w której pozostawaliście bierni na krzywdę dziecka? Czy wzywanie pani N... celem "wyjaśnień" ma służyć mataczeniu w sprawie, w której jesteście państwo ewidentnie po jednej ze stron?
Szeregowi postawionych pytań nawet nie zaprzeczono.
"Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Lubrańcu, odpowiadając na maila z dnia 03 marca 2022 r. , uprzejmie informuje, iż nie będzie wchodził z Państwem w polemikę słowną. Ośrodek pracuje i realizuje zadania w oparciu o obowiązujące przepisy prawa." Izabela Nazdrowicz kierownik Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lubrańcu.
Odpowiedź jaka spłynęła po 20 dniach jest pogwałceniem artykułu 6 prawa prasowego, który mówi: "Organy państwowe, przedsiębiorstwa państwowe i inne państwowe jednostki organizacyjne oraz organizacje spółdzielcze są obowiązane do udzielenia odpowiedzi na przekazaną im krytykę prasową bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w ciągu miesiąca. Przepis ust. 2 stosuje się odpowiednio do związków zawodowych, organizacji samorządowych i innych organizacji społecznych w zakresie prowadzonej przez nie działalności publicznej." Odpowiedź w postaci "nie będzie wchodził z Państwem w polemikę", to kolejny jaskrawy przykład nieznajomości prawa i odrealnienia osób pracujących w tej instytucji. Jak poinformowała nas Pani N. rozmowa została zarejestrowana i stanowić będzie dowód w sprawie sądowej. Pani N. do której uciekła Maja, złożyła już stosowne wyjaśniania organom, których zadaniem jest "dociekanie prawdy". Niestety MGOPS zamiast zajmować się swoimi obowiązkami wydaje się zajmować wszystkim poza tym co należy do ich obowiązków. Dotarły również do nas informacje o powiązaniach rodzinnych ojca Mai z kierownikiem MGOPS, co wiele by wyjaśniało, jednak nie mamy na to żadnych dowodów.
W związku z trudną sytuacją finansową mamy oraz faktem, że ojciec dziewczynki nie oddał dziecku żadnych rzeczy osobistych, ubrań oraz podręczników zorganizowaliśmy zbiórkę. Do redakcji, mamy dziewczynki oraz sąsiadki do której uciekła Maja odezwali się wspaniali ludzie dobrej woli, którzy pomogli wszystko zorganizować. Od podręczników, po zabawki, ubrania i artykuły higieniczne. I z tego miejsca serdecznie im dziękujemy. Dziękuje również Maja, która z ogromną radością wszystkie paczki otwierała, bo właśnie w nich były wymarzone przez dziewczynkę rzeczy, rzeczy, o których mogła wcześniej tylko pomarzyć. [Zdjęcia pod artykułem.]
Zaniedbań wobec dziecka, jakich dopuściła się macocha i ojciec jest sporo. Mimo narzekań na słaby wzrok, jej dotychczasowi opiekunowie lekceważyli sprawę i nie skonsultowali problemu z okulistą, co pogłębiło wadę wzroku Mai. Dziewczynka ma już okulary, które zakupiła mama. Kolejnym problemem jest bardzo krzywy zgryz. Niektórzy z Państwa woleli wpłacić pieniądze na rzecz Mai, zorganizowaliśmy więc zbiórkę, dzięki której udało się zgromadzić 11 tysięcy złotych. Z funduszy tych mama opłaciła adwokata, kupiła Mai komputer i łóżko, a w najbliższym czasie Maję czeka ortodonta i aparat na zęby. Choć nie starczyło na psychologa, mamy nadzieję, że jeszcze uda się dozbierać na wciąż aktywnej zbiórce TUTAJ. Mama Mai twierdzi, że dziewczynka niemalże codziennie ma koszmary. Kilka dni temu obudziła domowników krzykiem. Opowiadała mamie, że w śni jej się, że ojciec zabiera ją z powrotem do domu, w którym przeszła piekło. W lutym, ojciec Mai przyjechał pod jej dom w Tychach. Gdy dziewczynka wychodziła z domu z obecnym mężem matki i zobaczyła ojca wysiadającego z auta uciekła w panice do domu. Na miejsce wezwano policję. Funkcjonariusze poprosili ojca Mai o opuszczenie klatki schodowej, zapewnili również, że w razie konieczności bezpieczne odprowadzą Maję z opiekunem do auta. Dziś sprawa Maji zostanie przedstawiona w programie Uwaga! w TVN o godz. 19.55.
Napisz komentarz
Komentarze